29 marca 2022

13. "Bo we mnie jest seks"

Jest czy nie - post nie o tym:)
Co mnie podkusiło, żeby obejrzeć na Netfliksie film pod tym tytułem? Ja wiem, wojna rozwala nasze systemy  - ale żeby aż tak?
Miałam wrażenie, że oglądam zlepek luźno powiązanych scenek z Tik-Toka, czy jak się ten portal nazywa, do tego przypadkowo zlepionych. Bez fabuły (ba, bez pomysłu na nią), bez gry aktorskiej, bez reżyserii.
Maria Dębska parodiuje Kalinę Jędrusik, bo grać nie ma czego. Reszta nie robi nic. Podobały mi się dwie-trzy trzeciorzędne dla filmu postaci ("pani od cielęciny", "Jeremi Przybora). 
Plusem jest niewątpliwie scenografia. Niezła. Może bez szału, ale jednak dość wiernie oddająca realia lat 60-tych. Oczywiście zdaniem osoby, która lat sześćdziesiątych nie pamięta, bo pamiętać nie może, ale jakieś tam wyobrażenie ma. Plus muzyka. Nie w moim stylu, nie lubię jazzu, ale jednak obiektywnie rzecz biorąc dobra.
Za muzykę i scenografię 2/10 Bo inaczej bez wahania dałabym 0/10.

23 marca 2022

12. Problemy pierwszego świata.

Będzie lżej. Mój "dramat".
Padł ostatecznie mój pełnoletni, kolbowy Hipcio, który parzył najlepszą kawę na świecie.
Serwis gwarancyjny na Gucia (był tak drogi, że zdecydowaliśmy się na przedłużoną gwarancję) jest obok pracy męża który od kwietnia nie miał czasu go tam dostarczyć. Ale jak mężczyzna powie, że coś zrobi, to zrobi. Nie trzeba mu co pół roku przypominać. Wczoraj ówże mąż bohatersko dostarczył Gucia na naprawę i przegląd. (Trochę tak było, a trochę nie, Dziecko nie przepadała za kawą z Gucia, wolała zdecydowanie tę z Hipcia, a ja Gustawa najbardziej kocham za latte, więc ciśnienia, mówiąc bardzo kolokwialnie, za co przepraszam, nie miałyśmy).
Gucio będzie w domu za... trzy tygodnie. Oby do tego czasu nie wybuchła wojna, bo głupio będzie, jeśli zostanę z Guciem, jak Himilsbach z angielskim.
I dramat właściwy. 
Zostałyśmy z Dzieckiem we dwie z jedną kawiarką na dwa malutkie espresso czyli de facto na jedną niewielką filiżankę kawy. Umiem parzyć kawę w kawiarce, nie jest przegotowana, nie ma metalicznego posmaku, ani nie jest gorzka, Dziecko instrukcję obsługi opanowało raz, dwa, ale... 
Ale tyyyyyle z tym roboty. A ja rano nieprzytomna jestem, a muszę zaparzyć dwie kawy, bo Dziecko się domaga...
(I kto mi powie, że wojna to problem, jak po raz pierwszy od 18 lat zostałam bez ekspresu do kawy? A, nie. Przepraszam. Mam jeszcze kapsułkowy. Na myśl o kawie z kapsułki robi mi się słabo.)
PS. Zakończyło się to zakupieniem kawiarki Bialetti największej, jaka była. Wychodzą z niej dwie filiżanki ok. 0.25 ml.

21 marca 2022

11. Jeszcze im nie mówiłam...

 ...ale decyzję podjęłam. W razie czego nie uciekam. Nie dam rady. Nie z moimi chorobami. A. wprawdzie teoretycznie jest zdolny do służby wojskowej w czasie wojny (w wojsku nie był, legalnie, bez żadnych łapówek, ze względu na stan zdrowia. A całe zamieszanie było dlatego, że obronił się w grudniu, a Rada Wydziału zebrała w styczniu i ten rocznik już miał obowiązkową służbę. Starszy jeszcze nie), ale wątpię, żeby go powołali, jak zobaczą jego kręgosłup. Zakładam, że Wiedźma ucieknie z nim. Jeśli go powołają, trudno, na pewno ją odstawi w bezpieczne miejsce, dopiero wróci walczyć. Ja zostaję. Ja i stara suka. Obie niemłode i schorowane. Czy nas rozstrzelają, czy zdołam ją humanitarnie uśpić, czy bomba spadnie na dom - tego nie wiem. Ale za stara jestem, żeby uciekać i zbyt chora, żeby uciekać. Same kłopoty byłyby ze mną w drodze, mogłabym ściągnąć na A. i Wiedźmę niebezpieczeństwo.
Decyzja podjęta. Ulżyło mi.
Ale i tak się boję.

15 marca 2022

10. Próbuję żyć normalnie

 Zakupy z Wiedźmą w markecie. Starannie patrzymy na kody (zawsze starannie patrzymy, bo staramy się kupować to, co polskie, ale jeśli nie ma danego produktu wykonanego w Polsce, nie chcemy kupić rosyjskiego. No i z paru innych krajów też nie bardzo). Starannie wydzielone miejsce na składanie darów dla uchodźców. Tym razem jesteśmy bez kart (trzeba się jakoś kontrolować) i bez większej ilości gotówki. Żeby nie kusiło. Kupujemy dwa ciepłe koce i zgrzewkę mleka modyfikowanego dla alergików. Na więcej nas dziś nie stać. W domu, na gorąco, przelewam pieniądze na konto Caritas Polska, żeby nie zapomnieć.
Widzę, że powoli oswajamy się z sytuacją, zaczynamy urządzać w tej... dziurze. Pojęcia nie mam, po co panowie Morawiecki i Kaczyński pojechali na Ukrainę (nie: do Ukrainy, na litość). Nie wiem, po co kusić los. Może gdyby tam polecieli wysocy oficjele unijni, coś by to dało (choć pewnie i to nie), ale co wskórają dwaj Polacy, Czech i Słoweniec? A jeśli zginą, jeśli coś się stanie, mamy wojnę światową. Wszystkie trzy kraje są państwami członkowskimi i UE i NATO. (No i właśnie widać, jak "normalnie" żyję).
Wracamy, zaparzamy kawę. Wiedźma uparła się na Davidoff. Nie ma problemu, też lubię. Pijemy kawę i rozmawiamy o książkach i filmach. Później Wiedźma myje podłogi. Udajemy, że nic złego się nie dzieje. Zresztą, dzieje - nie dzieje, trudno się przyklejać do podłogi. Brudne powierzchnie raczej nie powstrzymają Putina.
Pan doktor kardiolog zabronił mi pracy z uchodźcami. Nie ma problemu, do każdej granicy mam minimum 250 km. Bo wojna nie zatrzymała pandemii, a Ukraińcy są słabo wyszczepieni. No, tak. Są. Żeby do wojny nie doszła kolejna fala, bo się nie pozbieramy. Nie pomożemy ani sobie, ani im.
Jestem mniej proukraińska, niż wszyscy wokół mnie. Nie patrzę na uchodźców, jak na Ukraińców, ale jak na ludzi. Ludzi, którzy uciekają przed śmiercią, bo zbrodniarz i jego hunwejbini strzelają do cywilów, do dzieci. Trzeba im pomóc, ale nie dlatego, że są Ukraińcami, ale dlatego, że są ludźmi w ogromnej potrzebie. Nie bardzo wierzę w wielkie braterstwo polsko-ukraińskie. W tę osławioną miłość Polaków i Węgrów też nie wierzyłam i nie wierzę. W polityce nie ma przyjaciół, ani braci. W polityce są interesy, sojusze, umowy. Owszem, Węgrzy nie bombardowali Polski w czasie II wojny światowej, ale byli po niewłaściwej stronie mocy.
Nienawidzę polityki. Nie wiem, po co o tym piszę. Chyba jednak jeszcze nie zaczęłam się urządzać w tej, no... w tej rzeczywistości. I takie to moje "normalne" życie. 

10 marca 2022

9. Zapiski z czasów wojennych

Zamiast spać - myślę.
Zamiast myśleć - płaczę.
Zamiast płakać - kamienieję.
Zamiast kamieniec - wykonuję pozorowane ruchy.
Zamiast wykonywać (choćby) pozorowane ruchy - panicznie się boję.

*
Usiłuję czytać wiadomości z frontu i usiłuję ich nie czytać.
Usiłuję żyć w miarę normalnie - ale bez większego powodzenia.
Usiłuję czytać - ale myśl ucieka.
Usiłuję oglądać filmy - ale po pół godzinie okazuje się, że niczego sobie z ich treści nie przyswoiłam.

*
Usłyszałam, o rodzinie, która uciekając z domu zabrała ze sobą 13-letniego psa. Pies nie dał rady iść. Właściciele nieśli go na plecach.
Ukrainka, studentka Uniwersytetu Łódzkiego nie uciekła ze względu na swoją chorą mamę. Mama zresztą nie ruszyłaby się bez psa.
Sąsiedzi uciekli w panice, zostawili kota.
Obie panie siedzą w piwnicy, opiekując się psem i kotem.
Podczas modlitwy złapałam się na tym, że szczególnie modlę się za rodzinę, która ocaliła psa i za tę bohaterską dziewczynę i jej mamę.
*
Mam wrażenie, że zaglądam do piekła.
I mam świadomość, że ja zaglądam, ale inni tam tkwią.

*
Święty Boże, Święty Mocny, Święty Nieśmiertelny
Zmiłuj się nad nami...


05 marca 2022

8. Krzyż

 "Przechodzą pod krzyżem, przepływają falą.
Jedni coś zakrzyczą, inni coś pochwalą.
Ktoś zawołał: "Panie", lecz pospieszył dalej...
Inny ktoś przystanął, przyjrzał się ciekawie,
Potem skrzywił usta, jakby z octem chusta
Jego to dotknęła właśnie...
A potem z niesmakiem, że to - nie na czasie
Popędził z innymi. By walczyć z wiatrakiem.
Z krzyża zaś płynęły prośby cichej słowa:
"Weź Mnie i pamiętaj, że w cierpieniu jest Miłość Moja".

Potem przyszli inni, ci bardzo płakali.
Każdy szczegół Męki dokładnie badali.
Lecz gdy przyszła pora, by usłyszeć słowa
Nikogo nie było.
Lepiej być daleko, kiedy krzyż zawoła...
Z krzyża wciąż płynęły prośby cichej słowa:
"Weź Mnie i pamiętaj, że w cierpieniu jest Miłość Moja.

Przyszli też i inni, popatrzyli w oczy,
Nic już nie mówili. Pełni Bożej Mocy
Wzięli krzyże swoje, stawiali przy drodze,
Aby jednych śmieszyć, gorszyć innych - może...
Lecz na pewno po to, aby z krzyża słowa
Padały po wszystkich ludzkich życia drogach.
Bo z krzyża wciąż płyną prośby cichej słowa:
"Weź Mnie i pamiętaj, że w cierpieniu jest Miłość Moja".

Nie wiem, kto jest autorem tych strof, ale towarzyszą mi one przez lata. Przez te wszystkie lata, w ciągu których płakałam, badałam Mękę, ale wolałam być daleko, kiedy krzyż zawoła.
I nadal boję się krzyża...



01 marca 2022

7. "Ponieważ żyli prawem wilka...

 ...historia o nich głucho milczy
Pozostał po nich w białym śniegu
Żółtawy mocz i ślad ich wilczy.

Przegrali bój we własnym domu
Kędy zawiewał sypki śnieg
Nie było komu z łap wyjmować cierni
I gładzić ich zmierzwioną sierść.

Nie opłakała ich Elektra
Nie pogrzebała Antygona
I będą tak przez całą wieczność
We własnym domu wiecznie konać.

Ponieważ żyli prawem wilka
Historia o nich głucho milczy
Pozostał po nich w kopnym śniegu
Żółtawy mocz i trop ich wilczy"
(Zbigniew Herbert "Wilki")

Na szczęście już nie. Podziemna Armia powraca. A "w szczerym polu biały krzyż" już przypomniał sobie, "kto pod nim śpi".