11 listopada 2022

48. Udało się:)

Powróciliśmy do spotkań z Niepodległą:) Ta szumna nazwa oznacza zebranie towarzyskie, jedzenie gęsi z modrą kapustą i kluskami (ukłon w stronę Lady X:) zapychanie się rogalami świętomarcińskimi (po 1/3 ma się dość, ale cóż... tradycja) i śpiew, śpiew i jeszcze raz śpiew (z Bernardem Ładyszem) pieśni niepodległościowych.
Ostatni raz tak się bawiliśmy w 2019. Potem wiadomo, nie bardzo się dało.
Sama  od 25.X. do 6 XI listopada byłam wyłączona z życia, miałam dokładnie wszystko plus COVID. Bogu dzięki za szczepionki (choć czwartej nie zdążyłam wziąć), bo czułam się tak źle, jak nigdy. A miałam już i bardzo ciężkie grypy i zapalenia płuc i oskrzeli i wszystko, czego nikomu nie życzę:) Tutaj przerażająca była słabość. Potworna słabość i nieziemski ból głowy. (Musiałam się wyżalić).
Bałam się, że się nam dzisiejsze spotkanie nie uda, ale z naszą ekipą? (Okrojoną siłą rzeczy, ale jednak).
Poszłam na małe ustępstwa. A. nabył gęś już nadzianą, tylko do rondla. W charakterze "modrej kapusty" wystąpiła surówka z czerwonej kapusty kupiona w absolutnie zaufanym źródle. Kluski, jak zawsze, były domeną naszej "Iksi". Rogale dojechały z Poznania (certyfikowane).
Dziecko wpakowało gęś do rondla rano i oboje z A. pilnowali ptaszora, żeby był smaczny. Był. Surówka rozpływała się w ustach Kluski był przepyszne:) Rogale też, tylko ciężko wchodziły po piątym "gryzie":) Przyznam się, że nakazałam Dziecku nabyć drogą kupna sorbet malinowy. Wraz z gorzką kawą/herbatą miał nieziemskie wzięcie;)
I śpiewaliśmy, śpiewaliśmy, śpiewaliśmy.
W tym roku nie robiliśmy koncertu. Włączyliśmy Ładysza i trzy razy prześpiewaliśmy całą płytę. ("Kto nie śpiewa, ten z Putinem":) Hasło nas tak zmotywowało, że nawet Bogurodzica poszła sprawnie. A to sztuka jest. Duża.

 
A "Pierwszą Brygadę" śpiewaliśmy chyba 10 razy. Wszystkie zwrotki z pamiętników ciotecznego Dziadka spisałam:)
Bądź zawsze wolna, nasza ukochana, niepokorna Ojczyzno:)