Wigilię tym razem spędziliśmy we trójkę. Kolędy, życzenia, wspaniałe jedzenie (nasz catering jest wart każdej wydanej na niego złotówki), prezenty jak zawsze wyjątkowo udane:)
W Boże Narodzenie miała być w rodzinnej parafii męża Msza Św. za jego rodziców, więc nie poszliśmy na Pasterkę. Piętnaście minut po północy dostaliśmy SMS, że Msza Św. jest jednak w drugi dzień Świąt... Cóż, poszliśmy spać:)
I Boże Narodzenie, po powrocie z kościoła i zjedzeniu obiadu właściwie "przeleniuchowaliśmy". Tu kawka, tam herbatka, ktoś się przespał, ktoś obejrzał film, ktoś poczytał książkę, później kolacja, jeszcze winko, jeszcze "chwilka rozmowy" i nagle się okazuje, że jest 23.30.
Na Mszę dotarliśmy idealnie. Rodzinna parafia męża (w której już nikt z naszej rodziny nie mieszka) to cudowny, barokowy kościół. Znałam kilku proboszczów, obecnego już nie, ale bardzo zadbał o wystrój. I o nastrój.
Trochę mi tam się łezka zakręciła, że rodziców już nie ma, ale Pan Jezus miał dla nas cudowny prezent w zanadrzu. Otóż zaplanował na tej Mszy odnowienie ślubów małżeńskich.
Myśmy tego jeszcze nigdy nie robili, bo mąż nie lubi być w centrum zainteresowania. Mszę za naszą rodzinę, za nasze małżeństwo zamawiamy regularnie, ale nigdy nie odnawialiśmy przysięgi.
I nagle wczoraj - moje marzenie się spełnia.
Cała gama uczuć, wrażeń, ciarki na plecach i motylki w brzuchu.
Jak kościół długi stoją pary małżeńskie i ponownie ślubują sobie miłość i wierność, a obok nas stoi mój chrześniak z żoną. Wrażenie zapierające dech w piersiach. I tu już łzy mi popłynęły.
Przez moment "zobaczyłam" naszego tatę, jak do nas mruga, a później poczułam wszechogarniającą wdzięczność dla Pana Boga. Mąż się nie stresował, bo par było około trzydzieści, a ja byłam w siódmym niebie:)
A później rodzinny obiad, prezenty (rodzina siostry zaskoczyła nas niesamowicie, dostaliśmy coś, co sami chcieliśmy kupić po remoncie, a teraz już nie musimy. Fantastyczny prezent dla całej rodziny).
A dziś mąż w pracy, Dziecko wyskoczyło po chleb i wodę mineralną, później kawka, herbatka, świeże ciasto...
I obiecałam sobie odciąć się od informacji. Dałam już na kilka Mszy za Ojczyznę, będę się modliła najmocniej, jak potrafię, ale informacji zasięgała nie będę.
***
Podnieś rękę, Boże Dziecię:
I jeszcze taka, przy której zawsze się wzruszam: