21 grudnia 2024

75. Przedświątecznie

U mnie już prawie Święta. Ja, niestety, jestem jak hipermarket, zaraz po Wszystkich Świętych zaczynam przygotowania do Adwentu i Świąt. 
W tym roku coś nie zaiskrzyło, dopiero w ubiegły czwartek dostałam swojego "małpiego rozumu", ale to stanowczo za późno, jak na mnie, w dodatku byłam na dopingu, jak mnie znowu dopadło. Chyba już wszyscy wiedzą, że ja kocham starocie. I antyki. Starocie od antyków różnią się ceną, nie wiekiem;) Mieliśmy w salonie dwie kanapy, ładne, ciemnoczerwone, styl vintage, ale stały już długo i robiły się coraz mniej pasujące (stały u nas odkąd się wprowadziliśmy, a zmieniliśmy już masę rzeczy. No nie, nie masę. Witrynę zmieniliśmy i doszło parę gadżetów. Nasz salon jest duży, jak na salon w małym domku (50 m2) ale nieustawny, bo ma mnóstwo "dziur" - dwa okna, wyjście na taras, wejście do kuchni i przedpokoju, wejście na górę i dwa okna na tym wejściu), więc na szczęście nie da się zagracić, za to trochę trudno go sensownie umeblować. (Jak zwykle wpadłam w słowotok).
A rem. W poprzedni czwartek mąż w charakterze prezentu kupił mi dwa fotele i kanapę, przedwojenne, klasyczne i antyczne. Oglądałam je, bo już marzyła mi się wymiana dwóch kanap na kanapę i fotele, więc od marca zerkałam na różne takie zestawy. Marzył mi się kwiatowy wzór i poduszki, takie z lat osiemdziesiątych/dziewięćdziesiątych. I mam to wszystko, mało tego, poduszki są na sprężynach. A kanapa jest lekko zagięta. Wszystko razem jest mega wygodne, fotele okupujemy z T. codziennie.
Choinkę i lampki miałam już od jakiegoś czasu, pozostała szopka. I tutaj aż mi się chce płakać. Jakimś cudem (bo bardzo, ale to bardzo dbamy o figury) bardzo poważnie ułamała się figura Maryi, a jeden z pastuszków stracił głowę. Dosłownie. Rozbiła się. Nie było sensu znosić szopki, zwłaszcza, że już się zastanawialiśmy, gdzie ją postawić. Zawsze stała pod jednym oknem, ale teraz pod tym oknem (odsunięta) stoi kanapa. Szopka teoretycznie stałaby przy kominku, ale teraz stoi tam nadal jedna z kanap. Drugiej też nie usunęliśmy, bo po Świętach obie jadą do siostry, która zamierza wreszcie rozstać się z wersalką. "Wreszcie" to jej słowo. Planowaliśmy w Wigilię wystawić je na taras (mamy zadaszony) i oczywiście poowijać folią, ale skoro wyszło, jak wyszło... 
Na szczęście mimo wszystko nie przegapiłam Adwentu. 
Nie robię jakichś wielkich porządków, bo sprzątam na bieżąco, także w szafach, więc luz. Okien nie myję (to znaczy nie na Boże Narodzenie). To znaczy w ogóle nie myję, robi to ktoś inny. Ale nie na BN, bo u nas wystarczy dwa razy do roku (dom mamy cofnięty w głąb podwórka i niezbyt ruchliwą ulicę). Myjemy więc w okolicach Świąt Zmartwychwstania Pańskiego i jesienią. Latem czasem przecieramy od zewnątrz.
Prezenty już mam, bo tyle mi zostało, że Boże Narodzenie "na bogato". Mąż sprawił mi prezent życia, ale że (jak mówi) wszyscy będziemy tam zasiadać, więc pewnie coś jeszcze dostanę. 
Wigilię i Święta jak zwykle "sponsoruje" nam catering. Mamy taki zaufany, nie jest tani, ale wart swojej ceny. Poza tym jedziemy jak zwykle do siostry i poza upominkami przywozimy pyszną kaczkę z pomarańczami, jakiej żadna z nas nie zrobi (a siostra w przeciwieństwie do mnie umie i lubi gotować).
I mam renifera:



22 komentarze:

  1. Mamy podobny gust, też lubię antyki. Lubię też eklektyzm, ale wyważony.U mnie przygotowania do świąt pełną parą, Wigilie odbywają się u nas, więc jako gospodyni muszę się poczuwać;) Teściowa syna ma zrobić pierogi i sałatki śledziowe. W tym roku usmażę karpia (ostatnimi laty nie robiłam, bo u nas niezbyt lubiany) oraz paszteciki kapuściano-grzybowe w duńskim cieście.No i takie tam typowe, barszczyk, śledziki, sernik,piernik,keks, natomiast makowiec kupię, bo mi się nie chce robić.
    Wczoraj kupiliśmy choinkę, bardzo zgrabną i gęstą jodłę kaukaską w bricomarche i nowy stojak, mają fajne metalowe w promocji.Akurat pień ma taką samą średnicę co otwór stojaka, więc nie trzeba będzie podcinać, tym bardziej, że mój mąż nie posiada zdolności majsterkowicza.Ale dziś pod kościołem facet sprzedawał jeszcze lepsze stojaki, cięższe i większe.
    W ogóle w bricomarche mają ogromny wybór ozdóbek choinkowych, znów się rzuciłam jak sroka;) Mignęły mi też akcesoria firmy Friskis, polecam ich wyroby.Mam np. nożyczki, które tną jak brzytwa i patelnie też dobrej jakości. Chyba się też rozgadałam;)
    Liluś, spokojnych i radosnych świąt Narodzenia Pana dla całej Rodzinki.
    "Wszystkim rodzinom udziel, Chryste,
    Pokoju, zgody i wesela;
    W Tobie niech znajdą jedność serca
    I pomoc w ciężkich chwilach próby."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eklektyzm mi się też wkradł, bo jednak trudno dzisiaj urządzić dom czy nawet salon w stylu wyłącznie klasycznym staroświeckim. Przecież nie pozakrywam punktów elektrycznych na przykład, nasz odtwarzacz CD stoi sobie grzecznie w gramofonie, ale już wież nie miałam gdzie "schować". Pozostałe rzeczy, poza biblioteczką, są jednak staroświeckie:) Gorzej z innymi pomieszczeniami:)
      U nas króluje catering, wszystko jest przepyszne i warte swojej ceny. I świeżutkie. Zamówiliśmy górę jedzenia raz, że chcieliśmy dojadać do oporu (udało się, skończyliśmy w Nowy Rok), dwa, że nie chcieliśmy jechać do siostry z gołą ręką. Co do karpia też go nie lubię, poza jednym wyjątkiem, właśnie karpiem z tego cateringu. Nie wiem, co oni z nim robią, ale jest przepyszny i nawet mi nie przeszkadzają ości. Ja dostałam kiedyś choinkę pod choinkę od mojego męża i od tej pory ona rządzi. Jest nieduża, ale mamy do niej sentyment. I tak zawsze ważniejsza była szopka. Ech, wszystko będę musiała zaczynać od nowa... Ale zaszalałam z ozdobami kiedy mnie córa wyciągnęła do GH. Zobaczyłam bombki z Orłem w koronie i nie mogłam się oprzeć, później reflektorki, na widok których krzyknęłam: "ojej, pamiętam reflektorki z dzieciństwa", a pani sprzedająca stwierdziła, że dokładnie każda osoba tak mówi i nie mogłam się oprzeć...
      Dziękuję za piękne życzenia, które się sprawdziły:) Bóg zapłać:)

      Usuń
    2. *poprawka, oczywiście Fiskars fińska firma narzędziowa a nie karma Friskies. Myślę o jednym a piszę co inszego;)

      Usuń
    3. A ja czytałam, czytałam (żeby nie zapomnieć, co odpisać:), trochę mnie nazwa karmy zaskoczyła, ale nie żeby jakoś bardzo...;) Taka jestem bystra:)

      Usuń
  2. Jak to miło przeczytać, że realizowane są Twoje marzenia :)
    U mnie już nic nie ma znaczenia;
    chciałabym tylko złożyć świąteczne życzenia;
    (wyjeżdżam i nie będę miała dostępu do komputera)
    zdrowych, radosnych i błogosławionych ŚWIĄT;
    niech Boża Dziecina z wami świętuje i u Was przebywa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli napisałam "marzenia", to znowu mnie poniosło:( Staram się, żeby przedmiotami moich marzeń nie były rzeczy materialne, ale czasem mi się wymknie. A czasem faktycznie marzę o rzeczach materialnych, ale rzadko. Po prostu chciałam zmienić już coś w salonie, a że lubię antyki i starocie, to z takiego zestawu ucieszę się o wiele bardziej, niż z zestawu IKEA (nawet by nie pasował). Święta były cudowne, tylko zaraz po znowu leżałam plackiem, albo snułam się, niczym księżna Dreptakowa po całym domu, ciągnąc za sobą koce i szale:)

      Usuń
  3. A u mnie jakoś wesoło się zrobiło, bo przyjechali rodzice. Zaczynamy rozważać, że może jednak przyjadą do nas na stałe. Dom dla nas dwojga i tak za duży. Razem weselej. No, ale my nie mamy dzieci ;) Mam nadzieję, że Tobie się już na dobre udzieliła radość Bożego Narodzenia. A renifera masz cudnego. On jest bardzo kochany. Dobrych Świąt, Liv. Jak najlepszych:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to byłoby dobrze, nie zostawałabyś sama na tak długo. Faktycznie, na cztery osoby u Was jest dość miejsca. Dobry pomysł:)

      Usuń
  4. Spłakałam się na widok renifera. Przefajny pieseł, fajniejszy (cicho ;) od Trockiego.
    Bywają lepsze i gorsze dni, tygodnie, miesiące i lata. Zobaczysz, za rok znowu dostaniesz swojego "małpiego rozumu" 3 listopada, znajdziesz figury do szopki, a w charakterze barana położysz "Renifera" :) I znowu będzie dobrze. Mocno ściskam i dobrych świąt, kochana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele osób się spłakało:) Ja się spłakałam próbując bezskutecznie zrobić mu kolejne zdjęcie przy choince. Nie wiem, jakim cudem nie potłukliśmy ani jednej bombki:)

      Usuń
  5. Pan ojciec by Cię upomniał za te reniferowanie, powiedziłby że pies to pies, nie małpa. Kejt ma rację, Trocki nie jest taki fajny, ten Wasz owczarex to taki łobuziak. Uczniów też takich najbardziej lubiłaś xd. To i piesa masz w tym stylu. Kejt prosi, żeby Ci powiedzieć, że mamy zielone zasłony, zielone poduszki na kanapie i zielony obrus, nówi, że będziesz wiedziała, o co chodzi. Błogosławionych Świąt. W

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze całkiem niedawno sama bym się upomniała, ale chyba trochę mi odbiło na punkcie Zeusa. Kropkę też bardzo kochałam (ja kocham zwierzęta, nic nie poradzę), ale Zeus to jeszcze inna bajka:) Zasłony to cała historia, pewnie już ją znasz:) A Trocki jest słodki (też bym upomniała Twojego tatę, za takie imię LOP powinien się włączyć:), za to Zeus wariat. Też słodki:)

      Usuń
  6. Też miałam takie gorsze dni. Mam do wyboru wigilię z tatą we dwoje, albo mega tłumnie u naszej kuzynki. I zwykle spędzamy wigilię u nich, ale teraz mi się nie chce. Wigilię spędzimy w domu, kupiłam jakieś uszka, krokiety, łososia, zupę grzybową - wystarczy. Pójdziemy do nas na Pasterkę. W pierwszy dzień będziemy spać i łazić w piżamach, czytając i dojadając resztki. W drugi dzień pójdziemy gdzieś na obiad. I minie. Pozbieraj się, bo Ty masz z kim spędzać wigilię i święta. Dobrych Świąt życzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mam:) I pozbierałam się, jak wiesz. Ale po pozbieraniu, znowu się rozłożyłam i tak w kółko. U nas "resztki" "dojadaliśmy" do Nowego Roku, ale oczywiście był to catering:)

      Usuń
  7. Ja w tym roku nie sprzątałam przed Świętami. Nie gotowałam, bo byłam w gościach. U mnie Święta były udane, mam nadzieję, że u Ciebie również.
    Renifer uroczy 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już od wielu lat nie sprzątam stricte przed Świętami. Solidniejsze porządki robię na wiosnę (przed, lub po Wielkanocy) i w okolicach 1-go września (przez szereg lat zaczynał się dla mnie wtedy nowy rok). Wtedy lustruję szafy i szafki, szoruję okna i ramy (dobra, ostatnio to nie ja), etc. Sprząta się w domu na bieżąco przecież. Ale rozumiem, że ktoś woli przejrzeć szafy przed BN.

      Usuń
  8. Prezent życia to ja miałam 50 lat temu; narodziny syna we wigilię;
    dziś już żaden prezent nie sprawia mi radości.
    Pozdrawiam serdecznie poświątecznie;
    życzenia noworoczne złożę oddzielnie;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, mam kolegę urodzonego w Wigilię:) Pamiętam, jak za studenckich (jego, ja jestem młodsza) czasów przeżywał stres: "muszę zarobić trochę pieniędzy, bo nie jestem pewien, czy przez 23 lata wystarcza rodzicom ten sam prezent, do którego dużo dokładają":) Ja odkładałam pieniądze z kieszonkowego, z tym, że nie urodziłam się w Wigilię. Ale gdyby moja córa urodziła się tego dnia, też bym uważała, że mam prezent tysiąclecia i nic go nigdy nie przebije:) Mój tata umarł 15-go listopada, mama nie chciała w ogóle żadnej Wigilii ani prezentów (ale ja chciałam). Ustaliliśmy z moją mamą chrzestną, że mama spędzi z nią Święta i Wigilię, a my pojechaliśmy do rodziców męża (mama i mama chrzestna też były zaproszone). Prezent mama jednak przyjęła i nawet była zadowolona (przez dziesiątki lat nie zarosły jej dziurki w uszach, chociaż ja ją pamiętam wyłącznie noszącą klipsy i wtedy jej kupiliśmy srebrne, pozłacane kolczyki. Ucieszyła się nawet, bo lat panieńskich ich nie nosiła i kiedy wróciliśmy do domu czekała na nas mała choinka (wcześniej mama nie pozwoliła ubierać choinki, ani dekorować domu, co zrozumieliśmy) i upominek od mamy, kupiła go wcześniej, przed śmiercią taty. Razem go kupili i mama uznała słusznie, że nie należy nas pozbawiać ostatniego prezentu od taty. Tak, że ja Cię rozumiem, mam jednak nadzieję, że wiesz, iż masz jeszcze dla kogo żyć i kiedyś jakiś prezent Cię ucieszy. Co do życzeń, to ja nie za bardzo lubię Nowy Rok i życzenia. Jestem coraz starsza z każdym nowym rokiem, a to mi się wcale nie podoba:))

      Usuń
  9. Każdemu według potrzeb: zdrowiej, Fleur

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś mi to topornie idzie... Dziękuję, Kolokazjo, może teraz będę:)

      Usuń
  10. Zajrzałam, bo liczyłam na nową, poświąteczną notkę;
    a skoro nie ma to tylko pozdrowię; :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Basieńko, z tym to problem. Wszystkie moje blogi padały (a zaczęłam w 2007 r.) padały po jakimś czasie z braku weny. O sobie nie będę pisała, bo ileż można czytać o chorobach i złym samopoczuciu, mąż i córa proszą, żeby o nich niewiele, bloga politycznego nie dam rady prowadzić, problemy społeczne na dalszą metę też mnie przygniatają, literacki - nie, bo już nie to pióro, teologiczny - nie, bo sporo mi się zgubiło w pamięci, mogłabym więcej zaszkodzić... O Zeusie mogę pisać często, ale wątpię, żeby ktoś często chciał czytać:) No i tyle...

      Usuń