Napisałam to już w formie komentarza u Kolokazji. Mam więcej siły i trochę czasu, więc spróbuję ten post napisać. Ale nie wiem, czy wszystko na raz. Do napisania posta (czy raczej do refleksji, które spowodowały jego napisanie) nakłonił mnie filmik ks. Wachowiaka i rozmowa z moim proboszczem. Filmik wrzucam, oglądanie nie jest obowiązkowe, oczywiście:)
Od zawsze brzydziłam się takim podejściem: nie bardzo wierzę, nie chodzę do kościoła, nie zamierzam żyć w zgodzie z przykazaniami i dziecku też tego nie wpoję, ale Komunia musi być. Dla prezentów najczęściej, dla wystrojenia dziewczynek zwłaszcza w absurdalne sukienki, dla zorganizowania przyjęcia (z alkoholem, bo jakże).
Naprawdę zgadzam się z ks. Wachowiakiem, że uczciwsze jest urządzenie "alternatywnego przyjęcia", no ale z tym jest problem (to moje zdanie), bo dość często goście niespecjalnie się kwapią na takie przyjęcie "bez celu". Dlatego, jak mówi ksiądz (Wachowiak i nasz proboszcz i nawet ja, choć księdzem nie jestem) należy dziecku wytłumaczyć: "nie jesteśmy wierzący, nie chodzimy do kościoła, nie żyjemy zgodnie z nauką Boga i Kościoła, nie przekonują nas sakramenty, dlatego nie byłeś ochrzczony, nie chodzisz na religię i nie idziesz do I Komunii. A żeby ci wynagrodzić brak imprezy, wyjątkowo hucznie zorganizujemy twoje urodziny/imieniny". Dzieci są mądre, a przede wszystkim dużo łatwiej przystosowują się do sytuacji, na pewno zrozumieją przekaz. Jeśli jednak "trzeba" w okresie komunijnym dziecko uhonorować i obdarować - lepiej zrobić "alternatywną imprezę" ("świecka Komunia" jakoś mi idiotycznie brzmi), albo zabrać je w atrakcyjne miejsce i kupić samemu jakiś prezent.
Kiedy zaczęłam nauczać religii (w gimnazjum i "wygasającej podstawówce", w których już pracowałam) koleżanka z sąsiedniej podstawówki poprosiła mnie o pomoc przy zorganizowaniu I Komunii Świętej. Uczciwie powiedziałam, że z dziećmi 9-letnimi się trudno dogaduję i że nie bardzo wiem, w czym mogę pomóc, ale jeśli ona mimo wszystko chce, to proszę bardzo. Ona też tę imprezę organizowała pierwszy raz. Ona miała dwulatkę, ja nie miałam dzieci. Wydawało nam się, że ogarnęłyśmy wszystko. I scholę i dary i śpiew i wchodzenie i wychodzenie z kościoła, nawet nakłoniłyśmy proboszcza, żeby dzieciakom wyświetlać na ekranie teksty modlitw, bo stres je zjada i tak. Zgodził się bez problemu. Na ostatniej próbie wszystko wyglądało tak, że i rodzice i proboszcz i ksiądz, który miał celebrować Mszę i my - byliśmy naprawdę zadowoleni.
I już na drugi dzień, w dzień I Komunii Świętej wszystko to poszło... na spacer i nie wróciło. Posadziłyśmy dzieciaki po sześć osób na naprawdę długich ławkach, na Mszach podobno mieściło się tam ośmioro dorosłych. I co? I nic. Dziewczynki przyszły tak wystrojone, miały tak długie sukienki i do tego szerokie, na stelażach, że w dwóch ławkach nie zmieściło się sześć dziewczynek. Ostre spięcie z mamami ("dlaczego to moja córka ma się przesiąść do ostatniej ławki"?), szybka interwencja pana kościelnego w kwestii ozdobienia jeszcze jednej ławki i większy problem z podejściem do ołtarza...
Moja T. miała I Komunię 11 lat temu. Rok wcześniej we wrześniu, bo podaniu informacji o dacie Komunii część rodziców już w kruchcie, albo i przed drzwiami do niej, wyciągała komórki dzwoniąc nerwowo do banków i sal bankietowych, oraz dyskutując, czy lepiej w prezencie poprosić chrzestnych o quad czy wypasiony laptop/komputer, czy o komórkę. Patrzyliśmy na to z mężem w osłupieniu. O ile rozumiem wynajęcie sali (kawiarni, restauracji) zwłaszcza, jeśli się nie mam w domu miejsca, ale nie tylko, o tyle pozostałe rozmowy naprawdę mnie zaskoczyły. Byliśmy już po I Komunii naszych chrześniaków (części) i nikt niczego od nas nie oczekiwał. Staraliśmy się kupić prezenty, które się przydadzą dzieciom, a że wyszło mało religijnie, to pięknie wydana Biblia dla dzieci też się znalazła wśród podarków. Dla ścisłości mój chrześniak dostał Biblię, a chrześnica męża (jego rodzona siostra) łańcuszek z pięknym medalikiem (Chrystus podający dziewczynce Hostię). Ona ma 25 lat, ma go do dziś i nadal wkłada. Biblię chrześniak zabrał i ma dla swojej córy. (Na bierzmowanie kupiłam mu pięknie wydaną Biblię dla dorosłych.)
T. dostała już jakieś pieniądze, ale też sensowne prezenty. Pieniądze wydaliśmy na to, co chciała. Pamiętam, że uparła się na przenośny odtwarzacz płyt CD.
Rok po Komunii T. była Komunia córki mojej koleżanki, która mieszka "w samej Warszawie". No i u niej w parafii już były grane limuzyny, długie suknie z welonami, a nawet "lokaj" (czy jak nazwać tego pana), który prowadził ją do kościoła, otwierał drzwi limuzyny etc.
Nie chcę wiedzieć, jak wyglądają I Komunie dzisiaj. Wystarczy mi to, co usłyszałam od proboszcza.
I też uważam, że to hipokryzja, bo jeśli się robi taką otoczkę, to dziecko zupełnie nie ogarnia tego, co się stało tak naprawdę. W otoczce sukien, prezentów, wielkich przyjęć z zespołami muzycznymi, tańcami i alkoholem, dziecko nie wie, że to wszystko nie jest ważne. Najważniejsze pozostaje niezauważalne...
Niestety, hipokryzja jest wszechogarniająca. Sama łapię się na tym, że czasami postępuję jak hipokrytka. Bardzo z tym walczę, bo chcę siebie lubić, inaczej lata terapii i ciężkiej pracy mojej i lekarza pójdą na spacer i będą baaaardzo powoli wracały.
Wielki trzynasty i koalicja 13-go grudnia nie kryją się ze swoją hipokryzją. "Pisowski" płot na granicy - zło bezgraniczne, oni u władzy - płot (dodajmy: nareszcie dobrze strzeżony) jest absolutnie konieczny. (Tłumaczenie o "zmienionej sytuacji" to dopiero hipokryzja). Wzięłam przykład pierwszy z brzegu, bo przecież są ich tysiące.
Były prezydent p. Komorowski był uprzejmy w niby zawoalowanej formie oświadczyć, że my, wyborcy, właściwie lubimy być oszukiwani.
Ja nie lubię, ale ci wyborcy KO z przystawkami, którzy lubią być oszukiwani (czyli pewnie znakomita większość) muszą być przeszczęśliwi. I pakt imigracyjny i komunistyczny ład i podwyżka cen wszystkiego z energią na czele (a to też tylko takie największe osiągnięcia panopticum wielkiego trzynastego) - no, żyć nie umierać i szczęście bez granic.
Ja się nie czuję oszukana, bo ja (podobnie, jak ta część społeczeństwa, która myśli) wiedziałam, ze tak może być, a skoro może, to będzie.
Ale jak dla mnie to hipokryzja level hard.
(No i napisałam "na raz", ale niekoniecznie tak, jak chciałam. Mózg w wacie, wiecie czemu).
No. U nas parafia blokowiskowa, ale znaleźli się bogacze i limuzyna była. Księża otwarcie mówili, że nie wpuszczają żadnych samochodów na teren kościoła bo każdy by chciał i jak myślisz, co sie stało? No. Podjechali, wysiedli, zablokowali ruch, jeszcze ta dziewczynka histerii dostała, że nie może podjechać pod same drzwi. Niby jak, jak się dzieciaki ustawiały pod drzwiami? Mądrze mówi ten ksiądz.
OdpowiedzUsuńSłuchaj, Młoda prawdopodobnie nie zda. Ja na pewno do ciebie zadzwonię, ale może najpierw tutaj przeczytasz. Kejt.
Ale jak "podjechać pod same drzwi"? To by się udało np. w kościele, w którym mój chrzestny syn brał ślub, ale nie u Was:) Takiej dzikiej ilości schodów nie ma w Polsce wiele:) Ja tam bym poświęciła chwilkę, ustawiła dzieciaki w kościele i popatrzyła, jak ta limuzyna wjeżdża "pod drzwi":) PS. Co mogłam, to zrobiłam, właśnie wysłałam Ci maila.
UsuńHa, ha no właśnie. Muszę policzyć te schody, to przez dolny kościół, ale to wiesz. No ale dolnego już się nie używa, zniszczony przez wodę, a do górnego trzeba się dostawać jak na Himalaje. Rodzice jeżdżą do białego kościoła, mama się za bardzo męczy.
UsuńDo rzeczy: nie wiem, jak Ci dziękować...
Tych schodów macie czterdzieści, może trzydzieści dziewięć, jak się osunął, ale całe lata było czterdzieści;) Dolny mocno podszedł wodą. Kiedyś tam byłam, już wtedy chodziło się po deskach. Głupio powiedziałam do zmartwionego proboszcza, że "no, to teraz macie basen" i później to do mnie "wróciło" - "pani wie, że oni w tym niby dolnym kościele mają basen i siłownię?". Wszystko wyjaśniłam, ale nie wiem, czy pani uwierzyła.
UsuńJeszcze nie ma za co dziękować, jak będzie - wypijemy kawkę:)
Jako potrójna chrzestna stwierdzam, że napisałaś jeszcze za mało. Ze starszymi nie miałam problemu ale z najmłodszą. Nie wiem, co się stało z moim kuzynowstwem, może takie dziecko po 40-tce to zupełny odlot dla rodziców, ale jak dostałam listę linków, to się przeraziłam. Miałam wybrać dwa. Najtańszy prezent z tej listy kosztował 600 zł, a chrzestnej nie wypadało kupić najtanszego, tym bardziej, że między Komunią starszych a komunią młodszej minęło 18 lat i w międzyczasie odszedł chrzestny i dziadkowie. O ile w przypadku starszych wszystko było normalnie, to z najmłodszą kuzynka oszalała. Limuzyny nie było tylko dlatego, że mieszkają dosłownie dwa kroki, ich ogrodzenie styka się z plebanią. Ale nowy samochód był i kuzyn wiózł tylko córkę na salę, a jakże. To nie było miniwesele, tylko wesele, bo większa impreza od Waszego wesela, przepraszam Cię bardzo. Na 65 osób. Z muzyką. I alkoholem, acz ograniczonym do szampana i wina. Nie chcę o tym pisać bo do dzisiaj mnie trzęsie.
OdpowiedzUsuńHipokryzja. Koalicja 13-go grudnia to żadna hipokryzja, na to są za głupi. Idą na rymapł jak pułkownik rympałek i nawet nie myślą o tym, bo wiedzą, że ich wierny elektorat zagłosuje nawet, jak każą synów pierworodnych wymordować. Tak mówi Tusk, tak mówi Bruksela, żegnaj synku, a my znowu zagłosujemy na platformę. Postawimy Super Nagrobek, zwłaszcza, że rząd daje 20 zł. na pochówek dla każdego i dalej będziemy się bawić. Na głupotę nic nie poradisz, na nieszczęscie nie jest karalna.
Wiesz, złapałam się za głowę:) Faktycznie, u nas było chyba 50 osób i DJ. Sukienkę "zaprojektowałam" sama z pomocą mojej kochanej, już nieżyjącej, pani Ani - doskonałej krawcowej. Alkoholu nie było. Oj, chyba niepoważnie podeszłam do własnego ślubu:) Na Komunii T. było ok. 20 osób, tyle samo na chrzcinach - taka jest najbliższa rodzina i nic nie poradzę. Zwłaszcza, że chrzestna spoza rodziny. Ale pamiętam rozmowę z jedną mamą podczas tzw. "Białego Tygodnia". Martwiła się, bo nie bardzo miała jak zapłacić za wynajem mieszkania za maj. Bo to i suknia droga (a wypożyczona, tak było u kilku dziewczynek, od wtorku przychodziły na galowo, a sypać kwiatków na Boże Ciało nie mogły, bo już nie miały białych sukienek. My, mamy córek w albach, nie miałyśmy problemów, dziewczynki sypały kwiatki) i przyjęcie w jakiejś mega drogiej restauracji i 30 póz u fotografa... Ta mama to była sporo ode mnie młodsza, sama mi opowiadała, że nie skończyła szkoły, bo "wpadła" (cytat, ja nie lubię tego słowa) mając niewiele ponad 16 lat, ale mimo wszystko... Dla mnie zawsze dach nad głową był priorytetem. Mieliśmy dom, duży salon, więc owszem, mieliśmy catering z kelnerem i sprzątaniem, ale zdjęcia robiliśmy w brzozowym lasku sąsiada (cudny jest zawsze), bo każdy chciał.
UsuńSłuchaj, ja Cię nie poznaję... Tymi synami pierworodnymi to mnie ustrzeliłaś, porównanie niepodobne do Ciebie:) Ale fakt całkowitej ślepoty wyborców koalicji trzynastego grudnia potwierdzam.
A bo mi hipPOkryzja niektórych POlityków już bokiem wyłazi. I też hiPOkryzja ale i głupota i podłość tych baranów którzy na nich głosują też. Nawet bardziej.
UsuńW sumie masz rację. Chociaż teraz rozkminiam, czy Herr Großer Dreizehnter byłby zdolny wydać taką uchwałę, czy nie...
UsuńZa to rolnicy głodujący w sejmie mają mniej powodów do szczęscia. Nie wiem czemu nikt sie nie doczepił do tego, czy te wyboru były prawidłowe bo skala zgłoszeń do PKW była wielka. Zgadzam sie, że wielbiciele czerwonej koalicji mają wiele powodów do szczescia, w tym ten jeden najwiekszy, pis nie rządzi, wiec z radoscia przekaza swoje mieszkania i domy "migrantom", zgwalconym corkom pogratuluja, a zaplaciwszy horrendalny rachunek za prad dodatkowo urżnz się jak szpadle z radości. Piękny czas przed nami. Nie zaponijcie sie uśmiechac. Uśmiechamy się, uśmiechamy.
OdpowiedzUsuńniezalogowany W z telefonu, prawdopodobnie maskara.
Ty nigdy nie byłaś hipokrytką. A jeśli chodzi o komunie to wiozłem ostatnio taka mamusie. oni nie sa wierzacy, ale sama uroczystosc jest ładna, zwłaszcza jak słonce świeci taka estetyczna. Pewnie jak będze padał deszcz to nie pójdą. I córeczkę może ładnie ubrać, taką piąkną sukienkę już uszyli u projektantki, sala wynajęta, kameralnie na 40 parę osób didżej będzie i po komunii to córeczka juz nie będzie chodziła na religię bo po co, zreszta tej religii to już chyba nie będzie w szkole, a do koscioła to oni nie chodza. Podręcznikowa debillka.
Masakry nie ma, ja też fatalnie piszę "z telefonu". Różne komunijne mamusie widziałam, ale przyznam, że ta "Twoja" wygrywa. Hipokrytką, niestety, bywałam i sądzę, że większość z nas bywała. Mam nadzieję już nie bywać. Ta podwyżka prądu spędza mi sen z powiek, bo wprawdzie mamy fotowoltaikę i pompę ciepła, ale z jakiegoś powodu, choć oszczędzamy, rachunki płacimy dość spore. Wczoraj się zagapiłam na ogród sąsiada. Trzy razy taka działka, jak nasza (mówię tylko o ogrodowej części) mnóstwo lamp, które zwykle świecą całą dobę (nie są solarne, sąsiad nie uznaje solarnych), nawet latem w dzień, jak sąsiad nie wyłączy. A zwykle nie wyłącza, bo twierdzi, że (jakim cudem?) później nie widzi, że wyłączył i jest ciemno... On oficjalnie nie pracuje, żona oficjalnie nie pracuje... Ja zwykle widzę, czy za oknami jest jasno, czy ciemno, ale to ja.
UsuńMoim zdaniem> wciąż pokutuje zasada; "zastaw się a pokaż się".
OdpowiedzUsuńUroczystość I komunii dziecka jest taką okazją aby "pokazać się
i swoją majętność", aby nas chwalono i podziwiano, a to podszept
szatana wzbudzający pychę.
Nic więc dziwnego, że potem i wymagania "prezentowe" są dziwne.
Mentalności ludzkiej nie zmienisz. Każdy sam musi pójść po rozum
do głowy i ...opamiętać się, aby nie zrobić krzywdy dziecku.
Nastały takie czasy, że liczy się także dla dzieci "MIEĆ".....
Tym bardziej, że potem dzieci w klasie przechwalają się - co dostali;
a każde dziecko chce być wyjątkowe i chce mieć się czym pochwalić.
W sobotę, w jednym dniu, moi dwaj wnukowie [Miłosz w Opolu
i Rysiu we Wrocławiu] przystąpią do I komunii św. Nie dam rady być
jednocześnie w dwu miejscach na raz.
Dla mnie i tak będzie to bardzo smutna uroczystość.
Nie wiem, czy dam radę pohamować rozpacz.
Chyba będę musiała się naćpać prochami, aby nie zrobić sceny..
Nie wiem, Basieńko, co ja bym zrobiła na Twoim miejscu. Ale proszę, ustal "prochy" i ich ilość z lekarzem. Albo chociaż z farmaceutą, jak będziesz kupowała. Ja biorę uspokajacze i nasenne od blisko dziesięciu lat, od trzech lekarzy, chyba już wszystko brałam:) a był moment, że przesadziłam (bo właśnie w trudnej sytuacji nie chciałam robić "sceny").
UsuńWiem, że rodzice generują takie cyrki, ale przecież nie chodzi o to, żeby to nie był dzień wyjątkowy i świąteczny. Właśnie o to chodzi, żeby był wyjątkowy i świąteczny, ale żeby nie był cyrkiem. Jak już muszą cyrk zrobić, to niech poczekają na wesela. Chociaż... tu już cyrk jest normalnością.
Tusk to - Mistrz politycznej blagi. Jednego dnia może powiedzieć jedno, a drugiego dnia coś całkowicie odwrotnego. Mówi to patrząc prosto w oczy. Pamiętamy jego wypowiedzi, jak drwił z tego muru –
OdpowiedzUsuń- Postawi mur i płot, i jeszcze jeden mur, i jeszcze najlepiej, żeby prąd elektryczny podłączyć do tego ogrodzenia — mówił Donald Tusk, przew. PO, wyp. arch. z października 2021 roku.
Gdy trwał szturm na granicę, równolegle trwał atak w samej Polsce. Służby, które dzień i noc broniły granicy przed falą nielegalnych imigrantów, były opluwane przez część polityków opozycji i osoby z nimi związane.
– Mam wrażenie, że to jest wataha psów, która osaczyła biednych ludzi. Tak nie postępują żołnierze. Śmiecie po prostu — zaznaczył Władysław Frasyniuk, wyp. arch.
Ustawę o budowie muru z Rosją, poparła zdecydowana większość fińskich deputowanych. W Polsce za przyjęciem ustawy głosowało 274 posłów, przeciw było 174 z Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Polski 2050.
Nie nazwałabym tego hipokryzją, lecz PODŁOŚCIĄ LUDZKĄ.
A mnie już nawet nie zaskoczyło to, jak Herr großer Dreizehnter stał się nagle obrońcą muru, bo "sytuacja się zmieniła". Chyba już weszłam na etap "ten człowiek w życiu słowa prawdy nie powiedział". Jak mówi, że świeci słońce, wyglądam przez okno. Kiedy oznajmia, że danego dnia jest np. środa, patrzę w kalendarz. Trudno, on mówi tak prawdę, jak ją rozumie, więc należy to albo puszczać mimo uszu, albo sprawdzać.
UsuńKolejny raz okazało się że "król Europy" jest nagi
OdpowiedzUsuńRada UE przyjęła pakt migracyjny. Przeciwko wszystkim regulacjom głosowały jedynie Polska i Węgry.
Wcześniej premier Donald Tusk zapowiadał, że skutecznie zablokuje wejście w życie tego projektu.
Skuteczność i determinacja Donalda Tuska dotyczy tylko tych obszarów, które są dobre z punktu widzenia Brukseli albo Berlina.
Jego przechwałki, jakim to jest skutecznym i doświadczonym politykiem, że nikt go w Brukseli nie ogra – wyszło jak zawsze. Czy rządził PiS, przez te wszystkie lata, był krytykowany, że jedynym polskim sojusznikiem w UE są Węgry? I co...?
Dokładnie o tym pisałam. To puszczanie oczka jakim to Herr großer Dreizehnter jest szychą w UE, czego to on tam nie załatwi, było tak żałosne, jak to tylko możliwe, a nawet jeszcze bardziej. Ja, wiedząc, kim jest ten pan i będąc jego oponentką i problemem, paliłam się ze wstydu, jak tego słuchałam. I już nie wiem, co gorsze - to chełpliwe kłamstwo, czy to, że są tacy, którzy nadal w nie wierzą (musiał przyjąć pakt, ale nie przyjmiemy uchodźców i nie zapłacimy - serio, spotykam się z taką retoryką). A część uważa, oczywiście, że to wina PiS...
UsuńMieliśmy w polskich mediach festiwal obietnic i spotkań Tuska z premierami. Nic z tego nie wyszło. Dziś próbuje się to przykrywać słowami, że Polska będzie beneficjentem paktu migracyjnego, bo strumień pieniędzy popłynie do Polski. Będzie jak zawsze. Lada moment ten gorący kartofel, który Angela Merkel zaserwowała Niemcom, będzie również naszym problemem. Niemcy zatrzymują u siebie migrantów, którzy pracują, są wykształceni, mają zawody, a wyślą do Europy nierobów, których będziemy musieli jakoś u siebie zatrzymać. Pytanie jak? Mamy budować centra dla migrantów, trzymać ich za drutami? Przecież w zdecydowanej większości to nie są osoby prześladowane, tylko ludzie, którzy przyjechali tu dla dobrego życia, chcą zasiłku, chcą euro, bo obiecała im to Angela Merkel.
OdpowiedzUsuńTylko wiesz... Jeśli jakiś "uchodźca" uważa, że dostanie na Zachodzie mieszkanie i pieniądze za nic, to jest mega naiwny. A oni nie są naiwni, oni prowadzą dżihad. Zislamiizować Europę bez wystrzału. Ci, którzy chcą pracować, pracują i w Polsce. I boją się przyjazdu braci jak ognia, dlatego wybrali Polskę. I przeciw takim migrantom ja nic nie mam. Nie wiem, gdzie ich będą trzymać, proponuję rozdzielić ich wśród wszystkich zwolenników. Tak po dziesięciu na łebka. Z całkowitą odpowiedzialnością karną za ich wybryki. Premier i ministrowie, oraz członkowie koalicji trzynastego grudnia w dowód uznania zasług mogą zaadoptować trzydziestu na łebka.
UsuńBiblia to bardzo wskazany prezent na takie okazje jak chrzciny,komunia czy ślub.My też dostaliśmy Biblię z piękną dedykacją od księdza, udzielał nam ślubu brat kolegi.
OdpowiedzUsuńA co do tematu komunijnego to mam mieszane uczucia. Księża nie są w stanie ocenić poziomu wiary i to nie oni będą sądzić, mają za zadanie przekazywać sakramenty, a nie dokonywać selekcji. A uważam,że każdemu należy dać szansę, a zwłaszcza dziecku, nawet jeśli rodzice nie rokują. Żeby nie odsiać diamentów. Niektórzy wychowywali się w niepraktykującej rodzinie i wiarę przekazała im np. babcia.Tak mi przychodzi teraz na myśl prof.Anna Świderkówna, o ile pamiętam jej religijność zaczęła się od książeczki do nabożeństwa po babci.Zresztą wielu ( nawet zakonników czy księży) dostało łaskę wiary w rodzinach niereligijnych.Tak więc nigdy nie wiadomo kiedy zadziała łaska Boża. A swoją drogą to i księża zrobili z komunii cały spektakl.U nas też proboszcz ogłasza,żeby nie przychodzić na tę mszę,gdy jest komunia i nie zajmować ławek. Ok, rozumiem, ale czy nie jest tak,że cała Msza jest tylko tłem dla ceremonii?
Klasa starszego syna była ubrana jednakowo - w alby.A młodszy w garniturku, dziewczynki różnie w zależności od stopnia fantazji i możliwości finansowych matek.
W innych wyznaniach, u protestantów czy Żydów (bar micwa) też istnieją podobne uroczystości wprowadzania dzieci w wiarę, być może bardziej umiarkowane i skromne.Wszystko zależy od stopnia świadomości religijnej ludzi, bo najbardziej śmieszy przesada.
Ślubu udzieliliście sobie sami:) Ksiądz to najważniejszy świadek, potwierdzający zawarcie sakramentu małżeństwa, ale nie udzielający go:) A swoją drogą to piękne, jeśli przy ślubie towarzyszy nam ktoś bliski znajomy. U nas to był nasz duszpasterz akademicki, mój wieloletni ojciec duchowy i spowiednik, oraz jeszcze kilku księży z parafii. Duszpasterz i mój spowiednik byli na weselu i dostaliśmy od nich piękny obraz Pana Jezusa:) Mąż go nazywa "Chrystusem rozczochranym", bo ma lekko rozwiane włosy. Jest dla nas bezcenny.
UsuńU nas jest Msza Św. tylko trzy razy w niedzielę: o 9.00, 11.00 i 18.00. Ta o 11.00 jest z udziałem dzieci i ja niewiele z niej wynoszę, bo kazania są dla dzieciaków, za to jestem przebodźcowana, bo jest głośno i tłumnie. I o 11.00 jest Msza Św. komunijna. Nikt nie mówi, żeby nie przychodzić, za to ławki są ogrodzone tylko dla rodzin. Ale w innych kościołach owszem są takie prośby. Mnie to nie przeszkadza, a jeśli ktoś przyjdzie spoza rodziny, to go przecież nikt nie wyrzuci:) Nie wiem, jak w Izraelu czy krajach, gdzie jest więcej Żydów, ale w Polsce nie ma z bar-micwą problemów, jest ona zwykle pojedyncza. U Luteran takim momentem jest konfirmacja. Raz na kilka lat, parę osób, wieczór dnia powszedniego. Jak ostatnio byłam na konfirmacji, był to czwartek. Nie wiem, czy zawsze jest to czwartek. Było siedmioro młodych, w wieku od 17 do 23 lat, pięć dziewcząt i dwóch chłopaków/młodych mężczyzn. Panie miały białe, proste sukienki (każda inną), panowie mieli zwykłe garnitury. Ale u nas podczas bierzmowania też jest "spokojnie", to z I Komunią mamy problem. Nie chcę się sprzeczać, bo też w sumie uważam, że Pan Bóg działa, kiedy chce, niemniej nie ukrywam, że jakoś mi się nie widzi, żeby dziesięciolatka w sukni od projektanta, w limuzynie, z perspektywą wielkiej zabawy przed sobą, myślała o Panu Jezusie. Jest rzeczą oczywistą i nie ma się czemu dziwić, że myśli o sukni, limuzynie, prezentach i "imprezie". Zwłaszcza, jeśli wychowuje się w rodzinie niemającej z Bogiem (i Kościołem) wiele wspólnego. Bóg na pewno do takich dzieci też przychodzi, ale On przychodzi w ciszy. Ale mogę się mylić, oczywiście, pisałam o swoim odczuciu po rozmowie z proboszczem. Tylko i li:)
I uśmiechamy się, uśmiechamy szeroko, jest cudownie, jesteśmy fantastycznie oszukiwani, Putin niemal u bram, tygrysek w MON, "wielki trzynasty" - premierem, co nam złego może się stać? Hipokryci. O Komuniach się nie wypowiem, chociaż czytałam o takich dziwnych trendach, ale sama byłam tylko na własnej, a to inne czasy, chociaż każde czasy miały swoje szalone mamusie. Czy Ty bierzesz jakieś blokery na ten mózg w wacie? Domyślam się, że tak, ale czemi nie działają prawidłowo?
OdpowiedzUsuńNie uśmiecham się. Zajady mi się robią. I w przeciwieństwie do Ewci Nametr W Głąb nie widzę tłumu uśmiechniętych ludzi na ulicach. Blockery działają, ale choroba też postępuje, więc jest, jak jest. Na mojej Komunii najbardziej zaszokowała dziewczynka z mojej klasy. Miała długą sukienkę i kok. Chyba każda z nas jej zazdrościła:) Dlatego rażą mnie te wszystkie "cyrki komunijne" bo poza już wszystkim innym - nie każdego na nie stać, a na szczęście nie każdy bierze na to kredyt. U T. jakoś obyło się bez porównań prezentów. Ale wiem, że generalnie dzieci mówią na drugi dzień o tym, co kto dostał.
UsuńKilka lat temu, w województwie łódzkim, pani, która dokonała apostazji, zrobiła księdzu awanturę na całą Polskę, że ten nie pozwolił jej być matką chrzestną.
OdpowiedzUsuńMnie już nic nie zdziwi.
Nie wiedziałam o tym... No, to jest coś, bo wygląda na to, że pani przystąpiła do aktu apostazji, nie wiedząc, co to oznacza tak naprawdę. (Znam panią, której nikt nie wytłumaczy, że apostazja NIE "wymazuje" chrztu, bo tego się nie da wymazać, dla niej tak właśnie jest i tyle, ale ona akurat wie, że po "cofnięciu chrztu" chrzestną być nie może. Nie jest zresztą zainteresowana, chociaż tyle).
UsuńPo ataku na premiera Słowacji, teatralna napisała u siebie, że .... Słowacy to mają jaja. Nie powinnam się dziwić, ale.... takie zezwierzęcenie ?
OdpowiedzUsuńNa moje szczęście, jak sądzę, nie mam pojęcia, kim jest teatralna. Mnie się takie zachowanie kompletnie "nie mieści w pejzażu wewnętrznym".
Usuńja tez mam mozg w wacie, ale ja biore silniejsze leki chyba. uwazam, ze rzad poprostu zwija polske i tyle. czy to hipokryzja czy podlosc nie wiem. mieszkam niedaleko kosciola, bardzo blisko nawet i jak sobie z lotu ptaka popatrze na to co sie dzieje w komunie pod kosciolem to slabo mi sie robi.
OdpowiedzUsuńWiesz, nasze "demony" są inne, a mnie akurat chodzi o inną chorobę:) Obawiam się, że masz rację, jeśli chodzi o "zwijanie Polski".
Usuń