Fleur, już myślałam,że będzie pierwszomajowy wiersz piewcy Polski Ludowej:
Idzie Ochota, Praga, Wola. Idą fabryki, sztolnie, pola, Murarze, tkacze, metalowcy I młodzież. Patrz, dziewczęta, chłopcy, Za nimi kraj nasz: Tatry, Wisła, Sztandary znów i znów zabłysła Tam Wisła. Taki dzień majowy Jakimiż mam opisać słowy? Każdy rocznik uczył się tego poematu naizust';) Kto chce sobie przypomnieć tamte klimaty to na blogu "na druk jeszcze za wcześnie" post :Lata sześciesiąte. Andrzej (3) jest takie opowiadanie.
Bardzo lubię "Loretankę", a śpiewane są szczególnie piękne, tak jak i nabożeństwa majowe.I podobają mi się też Ektenie śpiewane przez diakona. Tymczasem muszę podjechać do mięsnego;)Planujemy jutro "gryla", tylko nie wiem czy pogoda dopisze.Miłego weekendu Wszystkim Komentatorkom!
Jeżu kolczasty - nie:) Tam jest I a nie rzymska 1. Zwłaszcza, że pierwszy maja to siermiężna, socjalistyczna 1 arabska:) Grill się Wam na pewno udał, pogoda była piękna:) Moja mama w życiu nie była na pochodzie, tata, niestety, kilka razy był. Ostatni raz w 1978, zapamiętałam, bo zawsze powtarzał, że przestał po wyborze Jana Pawła Wielkiego, chociaż go za ukarano w pracy niższym stanowiskiem, niewiele więcej mu mogli zrobić, bo wiedzę i doświadczenie miał. A w 1980 "uciekł" pracować do Kościoła i miał święty spokój. Nawet mój mąż był raz na pochodzie, w 1987 r. On jest starszy, ja chodziłam do komunistycznego LO, tego samego, co Grzegorz Piotrowski, ale już po czasie na pochody, chociaż podobno u nas nigdy nie zmuszali, aczkolwiek szkoła miała w statusie (na własne oczy widziałam) "wychowanie stalinowskiego typu człowieka". Dyrektor męża szkoły, fan prl, kumpel Rakowskiego, TW zagroził, że go do matury nie dopuści. Męża, nie Rakowskiego. Aczkolwiek dobraliśmy się do pary - technikum męża mieściło się w budynku, w którym wcześniej była inna szkoła, do której dla odmiany uczęszczał Adam Pietruszka. Patrz, jak nas trzymali przy buziach. I teraz zanosi się na to samo...
He, jak to nie wiesz człeku, z kim siedzisz w ławce.A po latach się okazuje, że ta czy tamta niemota to teraz działacz pełnom gembom;) Moje pokolenie, niestety, musiało łazić na te pochody, bo sprawdzali listę obecności.Ale koleżanka mieszkała róg Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej, więc nie dochodząc nawet pod główną trybunę skręcaliśmy całą paczką do jej mieszkania i z okna oglądaliśmy całe widowisko i wrzask z megafonów.Bramy i dachy do budynków w Śródmieściu oczywiście pilnowane przez funkcjonariuszy, żeby nikt niepożądany się nie dostał. A później cała warszawska młodzież waliła na festyny nad Wisłę zabawić się. I o ekstra zaopatrzenie komuchy dbali w ów dzień, sprzedawano z samochodów dostawczych różne dobra nieosiągalne na co dzień. Tak, teraz wszystko wraca, z tym,że pod niebieską flagą.
To uwierzysz (bo ja mężowi nie uwierzyłam na początku), że pierwszego maja łaziły po wsiach różne ubeki i tajniaki i sprawdzali, czy ktoś, broń Marksie, Leninie i Stalinie, nie pracuje tego dnia. I to jeszcze w latach osiemdziesiątych. Mama zabierała swoje nastolatki plus najmłodsze dziecko i przebierali ziemniaki za stodołą, dość dobrze ukryci. Lub robiono cokolwiek, byle pod dachem, bo przecież na wsi zawsze jest coś do zrobienia. Tata raz się wkurzył i wyszedł w pole, jedyny na całą (fakt: niedużą) wieś. I nic mu się nie stało, pewnie ich poraziła jego bezczelność:). Wiem, że "po pochodach" była i kiełbasa i oranżada i za to chcieli kupić Polaków. Ech. Gdzie teraz tacy Polacy?
Pocieszycielko strapionych> módl się za mną; Amen !
Wieczny odpoczynek racz zmarłym dać Panie; a światłość wiekuista niechaj IM świeci; przez miłosierdzie Boże > niech odpoczywają w pokoju wiecznym; AMEN!
Cudowne. Wysłałam linka mamie i pisze, że słucha już chyba 10 raz. Fajna rzecz na maj, zwłaszcza jak się nie da rady chodzić do kośicoła na majowe. Nie dam rady częściej niż 1-2 w tyg. a i to nie wiem.
Ja w ogóle już nie daję rady chodzić do kościoła na piechotę, jak mnie A. nie podwiezie, a poza niedzielą i świętami to problematyczne, to pozostaje net. Niestety.
Na tel nawet sie nie próbuje zalogowac, mało co widzę, mam nieduży ekran. A my wlasnie dzis bylismy na "majowce", na wsi u cioci. Dasz wiarę, że tam sie jeszcze zbierają i śpiewają piieśni maryjne i litanię? I krzyże zdobią. Bardzo budujące. Nawet młodszą to urzekło bo młoda to nawet z nami do ciotki nie chciała przyjechać. ech. Kejt
Oj, ja dawno temu byłam na majówce, pojechaliśmy do rodziców, A. zagoniono do jakiejś pracy a ja z rodzicami poszliśmy pod krzyż, czyli przeszliśmy przez drogę. Krzyż "umaiła" mama z sąsiadką. Od lat obie nie żyją, tata nie żyje, ale siostra, która przejęła gospodarstwo, dba o krzyż. Ale czy ktoś tam się schodzi w maju to nie wiem, siostra tam nie mieszka. Cudownie, że jeszcze są takie "majówki". Daj się dziewczynie wyszaleć, Kejt. Ona ma dobre geny, zrozumie.
Są, są. W rodzinnej okolicy mamci to na każdej chyba wsi. A młoda szaleje od urodzenia, końca nie widać. Ty chyba zdobyłaś w szkole większe doświadczenie wychowawcze, albo masz je po prostu ot tak, dar Boży i dlatego byłaś taką świetną nauczycielką. Nam wychowywanie dzieci nie wychodzi. Młodsza to jeszcze jeszcze. Ale młoda...
Oj, to dobrze:) Pytałam siostry, tak są jeszcze, jak najbardziej. Sama chodzi, czasem zajrzą jej córki, w sumie podobno jest zaskakująco dużo młodych osób. Kejt, ja Ci sto razy mówiłam, że najgorsze są dzieci nauczycieli, tu zawód niewiele pomaga. Mnie się po prostu trafił bezproblemowy egzemplarz, z którym miałam okazję "siedzieć w domu" odkąd skończyła pięć lat, 2 miesiące i kilka dni. Moja uwaga była więc na nią nakierowana odruchowo, było mi łatwiej. Z Młodą jeszcze wszystko będzie dobrze, zobaczysz:)
Ojej ja też. Piękne. Jakie czyste, cudne głosy. Śpiew aniołów.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że o takich głosach mówi się: "słodkie":)
UsuńFleur, już myślałam,że będzie pierwszomajowy wiersz piewcy Polski Ludowej:
OdpowiedzUsuńIdzie Ochota, Praga, Wola.
Idą fabryki, sztolnie, pola,
Murarze, tkacze, metalowcy
I młodzież. Patrz, dziewczęta, chłopcy,
Za nimi kraj nasz: Tatry, Wisła,
Sztandary znów i znów zabłysła
Tam Wisła.
Taki dzień majowy
Jakimiż mam opisać słowy?
Każdy rocznik uczył się tego poematu naizust';) Kto chce sobie przypomnieć tamte klimaty to na blogu "na druk jeszcze za wcześnie" post :Lata sześciesiąte. Andrzej (3) jest takie opowiadanie.
Bardzo lubię "Loretankę", a śpiewane są szczególnie piękne, tak jak i nabożeństwa majowe.I podobają mi się też Ektenie śpiewane przez diakona.
Tymczasem muszę podjechać do mięsnego;)Planujemy jutro "gryla", tylko nie wiem czy pogoda dopisze.Miłego weekendu Wszystkim Komentatorkom!
Jeżu kolczasty - nie:) Tam jest I a nie rzymska 1. Zwłaszcza, że pierwszy maja to siermiężna, socjalistyczna 1 arabska:) Grill się Wam na pewno udał, pogoda była piękna:) Moja mama w życiu nie była na pochodzie, tata, niestety, kilka razy był. Ostatni raz w 1978, zapamiętałam, bo zawsze powtarzał, że przestał po wyborze Jana Pawła Wielkiego, chociaż go za ukarano w pracy niższym stanowiskiem, niewiele więcej mu mogli zrobić, bo wiedzę i doświadczenie miał. A w 1980 "uciekł" pracować do Kościoła i miał święty spokój. Nawet mój mąż był raz na pochodzie, w 1987 r. On jest starszy, ja chodziłam do komunistycznego LO, tego samego, co Grzegorz Piotrowski, ale już po czasie na pochody, chociaż podobno u nas nigdy nie zmuszali, aczkolwiek szkoła miała w statusie (na własne oczy widziałam) "wychowanie stalinowskiego typu człowieka". Dyrektor męża szkoły, fan prl, kumpel Rakowskiego, TW zagroził, że go do matury nie dopuści. Męża, nie Rakowskiego. Aczkolwiek dobraliśmy się do pary - technikum męża mieściło się w budynku, w którym wcześniej była inna szkoła, do której dla odmiany uczęszczał Adam Pietruszka. Patrz, jak nas trzymali przy buziach. I teraz zanosi się na to samo...
UsuńHe, jak to nie wiesz człeku, z kim siedzisz w ławce.A po latach się okazuje, że ta czy tamta niemota to teraz działacz pełnom gembom;)
UsuńMoje pokolenie, niestety, musiało łazić na te pochody, bo sprawdzali listę obecności.Ale koleżanka mieszkała róg Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej, więc nie dochodząc nawet pod główną trybunę skręcaliśmy całą paczką do jej mieszkania i z okna oglądaliśmy całe widowisko i wrzask z megafonów.Bramy i dachy do budynków w Śródmieściu oczywiście pilnowane przez funkcjonariuszy, żeby nikt niepożądany się nie dostał. A później cała warszawska młodzież waliła na festyny nad Wisłę zabawić się. I o ekstra zaopatrzenie komuchy dbali w ów dzień, sprzedawano z samochodów dostawczych różne dobra nieosiągalne na co dzień.
Tak, teraz wszystko wraca, z tym,że pod niebieską flagą.
To uwierzysz (bo ja mężowi nie uwierzyłam na początku), że pierwszego maja łaziły po wsiach różne ubeki i tajniaki i sprawdzali, czy ktoś, broń Marksie, Leninie i Stalinie, nie pracuje tego dnia. I to jeszcze w latach osiemdziesiątych. Mama zabierała swoje nastolatki plus najmłodsze dziecko i przebierali ziemniaki za stodołą, dość dobrze ukryci. Lub robiono cokolwiek, byle pod dachem, bo przecież na wsi zawsze jest coś do zrobienia. Tata raz się wkurzył i wyszedł w pole, jedyny na całą (fakt: niedużą) wieś. I nic mu się nie stało, pewnie ich poraziła jego bezczelność:). Wiem, że "po pochodach" była i kiełbasa i oranżada i za to chcieli kupić Polaków. Ech. Gdzie teraz tacy Polacy?
UsuńPocieszycielko strapionych> módl się za mną; Amen !
OdpowiedzUsuńWieczny odpoczynek racz zmarłym dać Panie;
a światłość wiekuista niechaj IM świeci;
przez miłosierdzie Boże > niech odpoczywają w pokoju wiecznym;
AMEN!
Amen. Niech się tak stanie. Przytulam nieodmiennie, Basieńko.
UsuńCudowne. Wysłałam linka mamie i pisze, że słucha już chyba 10 raz. Fajna rzecz na maj, zwłaszcza jak się nie da rady chodzić do kośicoła na majowe. Nie dam rady częściej niż 1-2 w tyg. a i to nie wiem.
OdpowiedzUsuńJa w ogóle już nie daję rady chodzić do kościoła na piechotę, jak mnie A. nie podwiezie, a poza niedzielą i świętami to problematyczne, to pozostaje net. Niestety.
UsuńNa tel nawet sie nie próbuje zalogowac, mało co widzę, mam nieduży ekran. A my wlasnie dzis bylismy na "majowce", na wsi u cioci. Dasz wiarę, że tam sie jeszcze zbierają i śpiewają piieśni maryjne i litanię? I krzyże zdobią. Bardzo budujące. Nawet młodszą to urzekło bo młoda to nawet z nami do ciotki nie chciała przyjechać. ech. Kejt
UsuńOj, ja dawno temu byłam na majówce, pojechaliśmy do rodziców, A. zagoniono do jakiejś pracy a ja z rodzicami poszliśmy pod krzyż, czyli przeszliśmy przez drogę. Krzyż "umaiła" mama z sąsiadką. Od lat obie nie żyją, tata nie żyje, ale siostra, która przejęła gospodarstwo, dba o krzyż. Ale czy ktoś tam się schodzi w maju to nie wiem, siostra tam nie mieszka. Cudownie, że jeszcze są takie "majówki".
UsuńDaj się dziewczynie wyszaleć, Kejt. Ona ma dobre geny, zrozumie.
Są, są. W rodzinnej okolicy mamci to na każdej chyba wsi. A młoda szaleje od urodzenia, końca nie widać. Ty chyba zdobyłaś w szkole większe doświadczenie wychowawcze, albo masz je po prostu ot tak, dar Boży i dlatego byłaś taką świetną nauczycielką. Nam wychowywanie dzieci nie wychodzi. Młodsza to jeszcze jeszcze. Ale młoda...
UsuńOj, to dobrze:) Pytałam siostry, tak są jeszcze, jak najbardziej. Sama chodzi, czasem zajrzą jej córki, w sumie podobno jest zaskakująco dużo młodych osób.
UsuńKejt, ja Ci sto razy mówiłam, że najgorsze są dzieci nauczycieli, tu zawód niewiele pomaga. Mnie się po prostu trafił bezproblemowy egzemplarz, z którym miałam okazję "siedzieć w domu" odkąd skończyła pięć lat, 2 miesiące i kilka dni. Moja uwaga była więc na nią nakierowana odruchowo, było mi łatwiej. Z Młodą jeszcze wszystko będzie dobrze, zobaczysz:)
W sam raz na dzisiaj. Przepiękne.
OdpowiedzUsuńDzisiaj wyjątkowo, fakt:) Ale na cały maj szczególnie, a i na cały rok pasuje:)
Usuńladna jest, podoba mi sie. wiem ze jestes wierzaca katoliczka i nie wiem czemu zle sie wyrazasz o papizu Franciszku.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba, Majeczko:)
Usuń