14 września 2023

59. Dobra, godna śmierć?

Terri  Schiavo i Eluana Englaro. 
Nie pamiętam szczegółów ich dramatów, ale śmierć Terri zbiegła się ze śmiercią Jana Pawła Wielkiego i stanowiła jej przerażającą przeciwstawność. Podobno stwierdzono śmierć mózgu (ale podawano leki przeciwbólowe, więc coś nie tak z tą śmiercią. Zresztą reakcję Terri na widok mamy widział cały świat). Rodzice na pewno jednej z nich, a może obu, deklarowali, że zajmą się córką, wypiszą z hospicjum, zabiorą do domu. A gdzież tam. Sąd wiedział lepiej. To chyba jest morderstwo, a nie "dobra śmierć". Później okazało się, że mężowi jednej z pań, chora żona była kulą u nogi, a "szlachetnie" nie chciał się rozwodzić. No to został wdowcem i chyba tylko on wygrał nieludzką, ponurą nagrodę w tej grze, jaką uczyniono ze śmierci człowieka. 
(Mylą mi się szczegóły, nie pamiętam, co dotyczyło Terri, a co Eluany, ale niczego nie dodałam od siebie).
Dwa czy trzy lata temu obejrzałam na YT filmik nakręcony podczas eutanazji. To nie była ani godna, ani chyba dobra śmierć, to była parodia.
Wcześniej widziałam film z "przygotowań" kilku osób do eutanazji i źle zniosłam ten film, gorzej, niż "udokumentowanie" śmierci, bo tam mi się to wydało świadomą parodią, jakoś ta śmierć do mnie nie dotarła. A tutaj był tak przerażający klimat (choć w założeniu było zapewne: "patrzcie, jakie to proste i wygodne"), że nie przebrnęłam.
Już nie wspomnę o tej śmierci sprzed roku, o której dopiero się ostatnio dowiedzieliśmy, kiedy w czasie eutanazji zabrakło trucizny i uduszono panią poddawaną temu "zabiegowi" poduszką... Zrobili to lekarz i pielęgniarka. Osoby mające ratować ludzkie życie, póki to możliwe. 
A najbardziej przerażają mnie opinie na pewnym lewackim forum: "istotą tego działania miała być śmierć pacjentki, zmarła, więc o co chodzi" i "ona na pewno nie czuła, że ją duszą, była już po jakiejś dawce trucizny" (oni tam tego trucizną nie nazwą, ale ja nazywam rzeczy po imieniu). 
I tak tylko przypomnę, że w tych stanach w USA, gdzie jest dopuszczalna kara śmierci przez wstrzyknięcie trucizny, tego zastrzyku nie zrobi żaden lekarz. Lekarz czeka, żeby stwierdzić zgon (nie zazdroszczę). I teraz proszę, powiedzcie mi, że eutanazja to dobra, godna śmierć. 
I że aborcja to drugie dobro. Dziecko nienarodzone ma prawo do dziedziczenia, do leczenia, ba, nawet do beatyfikacji i (być może) kanonizacji. Ale nie ma prawa do życia.
Gdzie tu sens, gdzie logika? Mam znowu złe dni i mam ochotę poprosić Boga, żeby zatrzymał świat. Ja sobie wysiądę i gdzieś z boku poczekam na śmierć. Naturalną.

38 komentarzy:

  1. Tak, pamiętam. Co jakiś czas można obejrzeć na jakimś serwisie eutanazje, przygotowania do nich i inne, straszne sprawy. To nie jest dobra śmierć, a efekt jest taki że mój tata (zdrowy względnie jak na jego wiek) zaczyna pół żartem mówić, że za którymś razem zrobią mu eutanazję bez jego zgody. Całe szczęście, że póki co to jeszcze nie w Polsce i aby nigdy nie było w Polsce. Duszenie poduszką pominę, tylko powiem, że córka i mąż tej kobiety uduszonej poduszką wnieśli sprawę do sądu, a ile nie wniosło, bo nawet nie wiedziało, albo jak ci lewacy "babcia miała umrzeć, umarła, nie ma się co za bardzo przyglądać tej śmierci".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To kolejny problem. Ilu ludzi jest jest zabijanych niehumanitarnie w imię eutanazji, ilu się do niej zmusza, ilu oddycha z ulgą, że kłopot z babcią z głowy, a ilu się "pomaga umrzeć" bez wiedzy i samego zainteresowanego i rodziny, o zgodzie nie mówiąc.

      Usuń
    2. Dokładnie o tym od wczoraj myślę. I jeszcze o tym, że jeśli ktoś chce umrzeć, to popełnia samobójstwo. I bierze swój problem na klatę, nie obarcza tym sumień innych. Chociaż być może należałoby się zastanowić, czy ktoś kto ma sumienie, zabija z zimną krwią, chociaż co do zasady z racji wykonywanego zawodu, zabijać nie ma prawa. Nikt tego prawa nie ma. Ale ludzie zabijają siebie, zabijają innych jednak. I nie da się ich upilnować choć czasem odbierają sobie życie za którymś razem, bo są pilnowani. Bardzo mi żal samobójców, eutanazja, nie bawmy się w nazwy, też jest samobójstwem. Wspomaganym czy jak tam. Nie wiem, czy czytałaś to: https://wpolityce.pl/swiat/662237-smierc-jako-wiekszy-komfort-i-najlepszy-interes No, jesteśmy w domu. Dziewczyna chce żyć, ale sąd wie lepiej, jeśli to nie jest morderstwo, to co nim jest?

      Usuń
    3. Tu bardziej chodzi chyba o osoby, które już same nie mogą się zabić. Bo są przykute do łóżka, niesprawne... (nie usprawiedliwiam, próbuję wyjaśnić i to głównie samej sobie). Link czytałam, Kolokazja napisała na ten temat post: https://przerwanabloga.blogspot.com/2023/09/czy-doszlismy-do-sciany.html i tam też zalinkowała ten tekst. Dla mnie też to jest morderstwo. Jakim w ogóle prawem ktoś zabrania żyć dziewczynie, która chce żyć. Mam bolesne i bardzo przerażające przeczucie, że to jest następny krok. Najpierw "godna śmierć" na życzenie, później rozszerzenie tej "godnej śmierci" o horrendalne sytuacje, a następnie decydowanie w imieniu kogoś, że ma umrzeć, bo tak.

      Usuń
  2. Sądzę, że osoby nieuleczalnie chore, które chcą się poddać eutanazji albo kobiety z ciążą pozamaciczną mogą mieć ciekawe przemyślenia na ten temat. Czy chcielibyśmy być na ich miejscu? Czy mając myśli wzniosłe o tym, aby wszystko turlało się swoim boskim tokiem, chcielibyśmy, aby nasze córki były nieuleczalnie chore i cierpiące na chwałę bożę, albo z ciążą pozamaciczną? Tego ostatniego chyba sobie nie wyobrażamy. I czasami właśnie na tym polega problem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciąża pozamaciczna jest wskazaniem do natychmiastowej aborcji. Wykonał ją dwa razy nasz kolega, ginekolog właśnie, który w żadnym innym przypadku by tego nie zrobił. Dziecko się nie rozwinie, a matka może umrzeć. Nie wiem, czy jesteś mamą (i nie interesuje mnie to), ale jeśli tak, to wiesz, że nawet w samolocie mama najpierw zakłada maseczkę sobie, a potem dziecku. Dobro matki jest nadrzędne. Co do "turlania", to albo "swoim torem" (ja wybieram, kiedy umrę, bo jak umrę, jak widać się nie da), albo "Boskim torem" i wtedy to On decyduje. Ciąży pozamacicznej wyobrażać sobie nie muszę, zresztą to jest przekłamanie, jak mówię aborcji dokonuje się jak najszybciej w takim wypadku. Panicznie boję się śmierci przez uduszenie (pożar, zachłyśnięcie wodą, uduszenie liną, paskiem, poduszką, ręką - wszystko to wzbudza we mnie panikę). I gdybym zdecydowała się na eutanazję, żeby się nie udusić, a zostałabym uduszona poduszką... Śmiać się, czy płakać? I ja oddzielam sam fakt, że człowiek chce decydować o śmierci, bo to zawsze można, samobójstwa, niestety się zdarzają. Twierdzę, że eutanazji się nadużywa, że w duszeniu poduszką nie ma nic godnego i że lekarz ma ratować życie, a nie odbierać. Nie można wykonywać zabiegu, do którego nie można się przygotować dostatecznie dobrze.

      Usuń
    2. @Fleur de Lys, bardzo buntuję się na sposoby narracji. Jasne, że są takie nadużycia jak te o których napisałaś (gdybym zdecydowała się na eutanazję ze strachu przed uduszeniem się i zostałabym uduszona poduszką, to rzeczywiście nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać, ręce opadają). Ale mówienie o tym, że np. lekarz ma postępować wg pewnego określonego światopoglądu jest dla mnie trudne, tym bardziej trudne, że sami światopoglądowcy nie są konsekwentni. Natrafiłam kiedyś na wierszyk, którego narratorem był płód, o tym jak to mama nie chce pozwolić mu żyć i w głowie natychmiast wyświetliło mi się pytanie: czy płód z ciąży pozamacicznej też wg osób wierzących mówi wierszyk? Myślę, że nie. Płód z ciąży pozamacicznej jest tylko płodem, wskazaniem do aborcji. Dlaczego? Dlaczego nagle przestaje być człowiekiem i można działać przeciwko niemu zamiast czekać, aż sytuacja sama się rozwiąże? Jak to jest wszystko wspaniale oddzielone. Moje życie - boski plan. Ale jak ciąża jest pozamaciczna, to nie plan. Cierpienie uszlachetnia. Ale nie mnie. Inni natomiast są tchórzami nie chcąc go znosić. Już jako dziecko miałam kłopot ze zrozumieniem, dlaczego świat wyobrażeń osób wierzących jest podzielony na grupki opinii, które się ze sobą w żaden sposób nie łączą i ludziom to prawie wcale nie przeszkadza. Nie gniewaj się proszę, bo nie jest to krytyka Ciebie jako osoby, czasami światy wyobrażone po prostu mnie zdumiewają.

      Usuń
    3. Dziękuję za komentarz:) Nie odnoszę się, bo widzę, że nie jesteśmy w stanie się zrozumieć, mimo, jak sądzę, dobrej woli obu ze stron. Twój komentarz świadczy o tym, że kompletnie nie zrozumiałaś mojego, a ja (przyznaję szczerze) kompletnie nie rozumiem tego, co napisałaś powyżej.

      Usuń
    4. Ale co jest takiego trudnego do zrozumienia w tym, co napisałam? Jest logiczne, że trzeba usunąć płód zagrażający życiu. Ale jest to logiczne dla ateisty. Nie znam się aż tak dobrze na teologii, ale czy to znaczy, że płód pozamaciczny jest przez chrześcijańskiego boga traktowany inaczej - już nie ma w nim tchnienia bożego, więc nie jest osobą od poczęcia i nie obowiązuje go przepis, że jako pomiotu nie można go użyć przedmiotowo, nawet do ratowania drugiego życia? Możliwe, że tak właśnie jest, widocznie wykazuję się niewiedzą. Albo osoby antychoicowe używają dwóch reguł jednocześnie (płód jest osobą lub nie jest osobą, w zależności od tego, co mi akurat pasuje do układanki).

      Usuń
    5. Ile jeszcze razy trzeba w komentarzach napisać, że usunięcie płodu zagrażającego życiu matki jest zgodne z prawem polskim (i akurat z prawem kanonicznym też). Ile jeszcze razy muszę powtórzyć, że dobro matki jest nadrzędne? Przecież to padło już kilka razy, kilka osób napisało tę oczywistą oczywistość. Nie mam siły pisać kolejny raz, że czarne jest czarne, a białe białe, królowa Bona umarła, a ciążę zagrażającą życiu kobiety usuwa się na cito.

      Usuń
  3. To Dziecko było praktycznie urodzone, niemcy zamordowali rodzącą matkę. Podobno kiedy w tajemnicy przekładano ciała do trumien żeby je w tajemnicy pochować, okazało się, że główka była poza ciałem matki i chyba jeszcze jakaś część ciała. Tylko, że było nieochrzczone to fakt. Czytałam, że nieochrzeczni mogą być kanonizowanu, że wiele pierwszych męczenników to byli ludzie jeszcze nieochrzczeni, w czasie przygotowań do chrztu. O eutanazji nie napiszę, bo jakby co to jestem w I grupie:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, podobno główka i barki... Rzeczywiście to potworne. Tak, wielu pierwszych męczenników (jak najbardziej świętych, kanonizowanych przez KRK), to byli ludzie nieochrzczeni. W przypadku najmłodszego Dziecka Ulmów możemy mówić (jak sądzę, bo nie wczytywałam się za bardzo w ten temat, dla mnie to nie problem) odbył się chrzest krwi w wierze rodziców (ewentualnie w "chrzcie pragnienia"). Rodzice nie ochrzcili tego Dziecka (bo nie mogli, tak, jak nie można ochrzcić dziecka, które umiera przed porodem, albo rodzi się martwe, albo żyje tak krótko, że nie da się ochrzcić go nawet z wody. Ale na pewno mieli zamiar to zrobić (ochrzcili starsze dzieci, byli katolikami, żyli zgodnie z nauką Kościoła.) Problem dzieci nieochrzczonych ma długą historię. Najpierw mówiono (nie wiem, który święty był tak okrutny w tym stwierdzeniu, ale chyba Augustyn), że takie dzieci idą do piekła. Dużo później wymyślono, że takie dzieci idą w miejsce, w którym nie cierpią, ale nie doświadczają radości zbawienia. (To miejsca ma swoją nazwę, ale ja już nie pamiętam, jaką). Pamiętam pokazywany w telewizji pogrzeb dzieci zmarłych w trakcie poronienia i aborcji. To było dawno, pogrzeb prowadził śp. Ks. Zdzisław Jastrzębiec-Peszkowski. Były białe trumienki, on każdą z nich przytulał, ale na tych trumienkach nie było krzyży. Pamiętam swój bunt i złość. Od zawsze uważałam, że takie dzieci idą do nieba i to w tempie ekspresowym. I okazało się, że miałam rację. Tę sprawę na rok przed swoją śmiercią polecił zbadać Jan Paweł Wielki, a w 2007 roku, już Benedykt XVI (też zresztą Wielki:) zaakceptował dokument Międzynarodowej Komisji Teologicznej (tytułu znowu nie pamiętam) w którym wyraźnie napisano, iż istnieją teologiczne przesłanki świadczące o tym, że te dzieci są zbawione.

      Usuń
    2. Ależ Ty jesteś oczytana w teologii. Brawo. Dla mnie temat aborcji jest bardzo bolesny. Cieszę się, że dzieci nieochrzczone idą do nieba, tylko przecież nie każde dziecko było ochrzczone w takim sensie, jak najmłodsze Dziecko Ulmów. Nie wszystkie urodziły się no, pojawiły w rodzinach wierzących, napewno nie te, które zostały zabite przed urodzeniem. Tutaj nie można poczynić takiego założenia, jak w przypadku Ulmów. Ksiądz Peszkowski zmarł w 2007 roku, sprawdziłam, a więc w tym roku w którym wydano wspomnany przez Ciebie dokument. Działało to na styk, pewnie ten pogrzeb był parę lat wcześniej, przy obowiązującej tezie o jakimś innym miejscu. Ale wcale się nie dziwie, że miałaś takie odczucia. Te dzieci nie były winne temu, że zmarły bez chrztu, prawo do krzyża miały. Chociaż to i tak był duży postęp, że pochowano je w ogóle i to na poświęconym cmentarzu. Bo różnie z tym bywa.

      Usuń
    3. No, Ty chyba żartujesz. "Nie pamiętam. nie wiem dokładnie, myli mi się" (i nawet nie sprawdziłam ani tytułu dokumentu, ani nazwy tego innego miejsca). Dla mnie też temat aborcji jest bardzo bolesny, rozumiem Cię dobrze. A teraz co do chrztu, tym razem cytuję kanon 549 tzw. "Kodeksu Jana Pawła II", czyli "Kodeksu Prawa Kanonicznego": "Chrzest, brama sakramentów, konieczny do zbawienia przez rzeczywiste lub zamierzone przyjęcie, które uwalnia ludzi od grzechów, odradza ich jako dzieci Boże i przez upodobnienie do Chrystusa niezniszczalnym charakterem włącza ich do Kościoła, jest ważnie udzielany jedynie przez obmycie w prawdziwej wodzie z zastosowaniem koniecznej formuły słownej". Zwróć uwagę: "zamierzone przyjęcie". Kościół, jak zawsze, stoi po stronie człowieka. Zakłada się, że te dzieci, mogły same, jako dorosłe chcieć przyjąć chrzest. I są też słowa Akwinaty: "Bóg nie związał swojej mocy z sakramentami, tak by bez sakramentów nie mógł udzielić skutku sakramentów" (https://www.ekai.pl/o-dr-hab-tadeusz-praskiewicz-ocd-dlaczego-nieochrzczone-dziecko-ulmow-moze-byc-beatyfikowane/).

      Usuń
  4. Bardzo potrzebny post. Nic godnego w uduszeniu poduszką niema, a tłumaczenie, że przecież "pacjentka" i tak w sumie nie żyje - to już szczyt. Zakładam, że ona po to poddała się wutanazji, żeby jej nie uduszono poduszką między innymi. A jeśli chodzi o dziecko nienarodzone, to chyba chodzi o to, że rodzice i tak by je ochrzcici czy coś takiego. Całuski, K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak sądzę. Nie będę się powtarzała, ale ja właśnie najbardziej boję się śmierci przez uduszenie. W tym jest coś potwornego. Kobieta liczy na dobrą, godną śmierć, a zostaje uduszona poduszką. Ciekawe, ile było takich przypadków, nie wierzę, że ten jeden. Powyżej wyżywam się na Ali tłumacząc (mętnie) o co chodzi z chrztem, zerknij:)))

      Usuń
    2. Ty to naprawdę umiesz w tą teologię. Takie rzeczy pamiętać... Dla mnie aborcja to po prostu potworne zło, ale czasem nie ma wyjścia. Moja kumpela była w ciąży pozamacicznej i mogę tylko potwierdxić, mojej kumpeli się to zdarzyło. Najpierw wyraźnie test dodatni, a później nie widzieli dziecka, ona miała jakieś bóle, od razu padło na to, że to moze być ciąża pozamaciczna. Operacja na cito. Nawet planowaną cesarkę przesunęli. A eutanazję poduszką można sobie zrobić samemu. Właściwie to nie wiem czym się taka eutanazja różni od wspomaganego samobójstwa? K

      Usuń
    3. Następna:) Tyle dobrego z niezasłużonych pochwał, że poszukałam słów Akwinaty, bo mi się nie chciało szukać w "Sumie Teologicznej", link podany Ali wyskoczył mi, jako pierwszy. Czym się różni? "Eutanazja" brzmi ładniej i lepiej, niż "wspomagane samobójstwo", innych różnic nie widzę, poza tym, że nie mogę zrozumieć, jak mogą to robić lekarze.

      Usuń
  5. Jeśli gdzieś jest przyzwolenie na aborcję, to wkrótce pojawia się przymus. Tak jak w Polsce za komuny było pozwolenie na aborcę i na przykład pani matka wrecz się musiała tłumaczyć, że chce urodzić pana brata. jakaś zmowa się zrobiła, żeby on się nie urodził. Że pani matka na już troje, że małe mieszkanie w blokach, że zarobki niewielkie. No wszystko bylo ważne tylko nie życia pana brata. niezal. W z parkingu:p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to jeszcze inna sprawa... Dokładnie to samo przeżywała mama mojego męża, kiedy miała się urodzić jego najmłodsza siostra. Dokładnie to samo słyszała. Że ma już troje dzieci, że nie są bogaci, dom, jak na tamte czasy mieli wprawdzie dość duży (dwa pokoje po 25 metrów, kuchnia jeszcze większa, pomieszczenie gospodarcze 20 metrów), ale jak to na wsi, wtedy nie było kanalizacji, a rodzice rzeczywiście nie mieli pieniędzy na "swoją", zresztą ich studnia i ich woda to inna historia. A jak się chore urodzi, a co ty zrobisz. Dokładnie wszystko było ważne, tylko nie dziecko.

      Usuń
    2. Bardzo ciekawe spostrzeżenie. Czyli przymus, aby kobieta urodziła, bo jest prawo, które w momencie zajścia w ciążę pozbawia je podmiotowości tak naprawdę nie jest przymusem, natomiast stwierdzenie lekarza, że komuś będzie ciężko, jest przymusem trudnym do zniesienia, który powoduje płacz, zgrzytanie zębów oraz wspominki po 50 latach. Tak jak napisałam powyżej, cudze światy wyobrażone są dla mnie czasami trudny do pojęcia.

      Usuń
    3. Ale o co chodzi? Jeśli ktoś bliski ciężko zachoruje, to ja mam go zostawić? Lekarstwem na chorobę jest śmierć? Przyznałam już raz, że nie rozumiem. Teraz to powtórzę. Dziecko nie jest częścią kobiety, ma inne DNA, to nie jest wyrostek robaczkowy.

      Usuń
  6. W chwili obecnej dla mnie ten temat wyjątkowo bolesny.
    Trudno jest mi zebrać myśli, aby skomentować.
    Przez półtorej roku patrzyłam na ogromne cierpienie brata,
    którego szpital skierował do Zakładu Opieki Leczniczej,
    ale nie ośmieliłam się prosić Boga o śmierć; modliłam się
    o miłosierdzie dla niego i ulgę w cierpieniu.
    Bóg miłosierny okazał łaskę. Nie wyobrażam sobie,
    aby ktoś z rodziny poprosił o eutanazję.
    We środę odbył się pogrzeb mego brata.
    Każdy z nas jest tragarzem [nie kowalem] swego losu;
    i każdy ma dźwigać nie tylko swoje brzemię ale także
    "jedni drugich brzemiona noście".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi przykro, Basiu, ja się też modliłam za Twojego Brata. On już jest szczęśliwy i nie cierpi, ale co przeszłaś, to Twoje. Podoba mi się określenie "tragarz swojego losu". To ładnie wybrzmiewa w kontekście przytoczonych przez Ciebie słów "jedni drugich brzemiona noście".

      Usuń
    2. Widać Twoja modlitwa [i moja, choć zapewne najbardziej siostry po 3 udarach, która też za niego się modliła ] została wysłuchana;
      marzyło mi się, aby trzymać brata za rękę w chwili konania;
      nie dane mi to było. Miał godną śmierć i godny pochówek,
      to łagodzi ból po stracie. A i tak nie potrafię się pozbierać
      i przestać rozmyślać. Nie każdy ma twardą naturę.
      pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Też "stawiam" na siostrę, zwłaszcza, jeśli ofiarowała swoje cierpienia w tej intencji... Najważniejsze, że brat miał godną śmierć. Masz rację, że to łagodzi ból po stracie.

      Usuń
  7. Kulturze różnych ludów bardziej czy mniej cywilizowanych eutanazja towarzyszyła zawsze.Bo czym było zrzucanie w starożytnej Grecji w przepaść kalekich noworodków, zmuszanie starych ludzi do wypijania cykuty; niezdatni do pracy,starzy Eskimosi wychodzili nago na mróz, by zamarznąć i nie być ciężarem; bezzębni japońscy starcy nie dostawali jedzenia i umierali z głodu (był taki film,nie pamiętam tytułu tego dramatu jap.) A dwudziestowieczni "naukowcy" robili doświadczenia na ludziach w obozach koncentracyjnych.
    Kościół katolicki sprzeciwia się eutanazji i aborcji (V Przykaz.), protestancki prawdopodobnie zezwala, w Holandii jest dozwolona od 12.r.życia.
    JPII nazywał to kulturą śmierci w społeczeństwie dobrobytu. Kościół naucza,że okres ziemskiego życia jest przygotowaniem do wieczności i to Bóg decyduje kto ile ma czasu na przygotowanie się i nie wolno tego czasu przyspieszać.Bo niewierzący może w ostatnim okresie pojednać się z Bogiem a gwałtowna eutanazja pozbawia go tej szansy.Taki lekarz zaciąga winę moralną na swoje sumienie.
    Zwolennicy eutanazji różnie to nazywają, czynną, bierną,śmierć z litości, wyzwoleńczą, taką i sraką (sorry).Osobiście jestem przekonana,że zezwolenie na praktyki eutanastyczne doprowadzą do nadużyć i korupcji, do utajonych śmierci.Niedawno sądzono jakiegoś sanitariusza, bodajże w Anglii, który uśmiercał pacjentów...... z nudów, siem zabawiał w Pana Boga. A niektórzy będą chcieli pozbyć się bogatego wujka dla spadku itd.
    Jeśli kogoś interesuje temat na YT są filmy z dr.Jackiem Norkowskim o śmierci mózgowej.
    Na koniec dodam, że w kulturze żydowskiej i muzułmańskiej jest nie do pomyślenia brak szacunku dla starości, tam rodziny ofiarnie opiekują się
    seniorami.
    PS.Ktoś pisał o ciąży pozamacicznej.Taka ciąża zagraża życiu kobiety,płód rozwija się w jajowodzie i konieczna jest natychmiastowa operacja.Usuwa się cały jajowód z jajnikiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hanno, bardzo dziękuję za wizytę i za cenny komentarz. Fantastyczne zestawienie, wręcz "gotowiec" w rozmowach o eutanazji. Nie mogę niczego dodać, mogę tylko podziękować.
      Ciąża pozamaciczna to jest jedno z wielu przekłamań. Tutaj prawo i świeckie i kanoniczne są idealnie zbieżne: życie matki jest nadrzędne. A w przypadku ciąży pozamacicznej aborcja jest konieczna, zagraża bowiem przede wszystkim życiu matki, ale też dziecka. Nie mniej zawsze słyszę ten przykład, jako ilustrację bezduszności Kościoła. Nie znam, co prawda, żadnego księdza ginekologa, ale jak to brzmi. Dziękuję Ci za przypomnienie słów Jana Pawła Wielkiego i za słowa, które mnie zupełnie wyleciały z pamięci, że przecież człowiek póki żyje, ma szanse na pojednanie, przykładem skruszony łotr, błagający Jezusa o przebaczenie w jednym z ostatnich zapewne oddechów. Ale nie tylko on.

      Usuń
    2. Dzięki Fleur 💙.
      Temat ciąży pozamacicznej jest mi znany, dotyczył mojej Mamy.Dobrze,że lekarz postawił właściwą diagnozę, bo w czasach gdy nie było jeszcze USG nierozpoznanie tego stanu kończyło się tragedią.
      Tak więc nie doczekałam rodzeństwa,chociaż ofiarnie sypałam cukier na parapet dla bociana;)

      Usuń
    3. Oj, przykro mi bardzo. Też zawsze chciałam mieć rodzeństwo i nie miałam, ale to najpewniej dlatego, że kiedy ja się urodziłam rodzice wprawdzie byli rok po ślubie, ale też oboje byli 40 plus. Bardzo nie chciałam, żeby moje dziecko było jedynakiem, ale jest. Z tym, że ona akurat nie tęskni za rodzeństwem. Na razie. Jednak wiele znaków świadczy o tym, że decyzję o tym, że mamy jedynaczkę, Ktoś za nas podjął i tak ma być. Czasem trudno mi się z tym pogodzić, ale nie mam wyjścia.

      Usuń
  8. Usuwanie ciąży pozamacicznej jest poza wszelką dyskusją. Nie rozumiem, jak może nawet największy tłumok takie rzeczy kwestionować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to tak efektownie brzmi. Innych powodów nie widzę, przecież to jest tak logiczne, że bardziej być nie może.

      Usuń
  9. ile razy ja slyszalam albo podsluchalam ze byloby lepiej, jak bym sie nie urodzila. dla wielu moje zycie jest nic nie warte. w krajach w ktorych dopuszczalne jest zabijanie ludzi, napewno bylyby naciski na mnie a raczej na rodzicow. nie jestem szczesliwa, nie jestem nawet bardzo wierzaca, ot tak niedzielnie, w niedziele msza i rosol, a w tygodniu albo sie pomodle, albo nie. ale mimo wszystko chce zyc. i mam d tego prawo. kazdy czlowiek ma naturalne prawo do zycia. ten nie narodzony tez. maya

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majeczko, to piękne świadectwo:) Tak, każdy ma prawo do życia, absolutnie każdy. Decyzję, czy dziecko ma się urodzić, czy nie, można podjąć, ale przed poczęciem. A co do szczęścia - nie być szczęśliwym to jeszcze nie tak źle. Gorzej, jeśli jest się nieszczęśliwym. Nie da się całego życia przejść w uniesieniu i pełni szczęścia. A w każdym razie - nie tego życia:)

      Usuń
  10. Pozwolę sobie wrócić do duszenia. Otóż przez kilka lat spalam tylko na wznak. Dwa razy zdarzył mi się bezdech. Budziłam się przerażona, że się duszę. Nie życzę nikomu.

    Moja mama natomiast, kiedyś mi się zwierzyła: wiesz, jak ja nie chcę, żeby po śmierci przywalono mnie jakimś kamorem, i nie będę mogła oddychać. Nie jest przywalona, nie mogłabym jej tego zrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolokazjo, podobnie miał mój śp. tata. I też się bał uduszenia. Nie udusił się, dobił go raz a dobrze wylew połączony z zawałem. Ja się parę razy w życiu dusiłam, najczęściej z powodu astmy alergicznej (czasem bywała odporna na leki) i zachłyśnięcia. Wiem, jakie to piekło i duszenie poduszką w charakterze godnej śmierci "nie mieści się w moim pejzażu wewnętrznym", jak mawia moja znajoma.
      Doskonale też rozumiem, że nie mogłaś mamy "przywalić kamieniem". Ja bym chciała być skremowana, ale mąż wprost mówi: "nie wiem, czy będę w stanie cię spalić. Nie wiem". W końcu uznałam, że po śmierci będzie mi chyba wszystko jedno, niech robi, co chce. Tylko niby się wie, że po śmierci to już wszystko jedno, a jednak zależy nam na godnym pogrzebie dla bliskiej osoby, na zadbanym grobie, wierzącym (lub jeśli zmarła osoba była wierząca) na modlitwie, Mszy. Nie jesteśmy w stanie spopielić bliskiej osoby, "przywalić kamieniem", pochować byle gdzie i byle jak. I dobrze, bo o to chodzi... O godność.

      Usuń
  11. Fleur,
    mam dla Ciebie tekst o stosunkach polsko-żydowskich świetnie napisany przez Francuza żydowskiego pochodzenia.Też mnie interesują te tematy,więc siłą rzeczy wyhaczam takie perełki.Tekst naprawdę wyważony.

    https://wszystkoconajwazniejsze.pl/nathaniel-garstecka-zachodnie-mity-na-temat-polski-czy-polska-i-polacy-masowo-kolaborowali-z-niemcami/

    PS. Ponieważ to inny temat niż eutanazja, możesz nie publikować mojego komentarza.Bardziej mi zależało, byś Ty przeczytała, bo powinien Ci się spodobać.
    Trzym się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie publikuję tylko (nazwijmy rzecz po imieniu) chamskich komentarzy, z nie do końca cenzuralnymi słowami. To jest mój któryś z kolei blog i zdążyłam się dorobić własnych trolli:) Za link dziękuję, na pewno przeczytam:)

      Usuń