"Tamtej nocy nie zapomnę.
Zbudził mnie nad ranem własny krzyk
Serce biło, jak szalone
Takiej ciszy nie usłyszy nikt.
Tamtej nocy już nie spałem.
Sen koszmarny wracał, wracał strach,
Wielki ogień nad Warszawą
I walący się na głowy dach.
Czy było, jak w mym śnie?
Wiedzą tylko Oni, Bóg to wie.
Wiedzą tylko Oni, Bóg to wie.
Choć w czterdziestym czwartym stanął czas,
Żyją wciąż, bo żyją w nas.
Czy było, jak w mym śnie?
Wiedzą tylko Oni, Bóg to wie,
Choć w czterdziestym czwartym stanął czas,
Żyją wciąż, bo żyją w nas.
Oni żyją wciąż, Oni żyją w nas.
Tłum bezbronny, za nim czołgi.
Trupie czaszki i sukienek biel.
Słońce w oczy, łza się toczy.
Ten ostatni pocisk trafił w cel.
Garść nabojów po Harcerzu,
Padł przed chwilą, niepotrzebne Mu.
Barykada cała w ogniu,
Smród kanałów kradnie resztki tchu.
Czy było, jak w mym śnie?
Wiedzą tylko Oni, Bóg to wie.
Wiedzą tylko Oni, Bóg to wie.
Choć w czterdziestym czwartym stanął czas,
Żyją wciąż, bo żyją w nas.
Czy było, jak w mym śnie?
Wiedzą tylko Oni, Bóg to wie.
Wiedzą tylko Oni, Bóg to wie.
Choć w czterdziestym czwartym stanął czas,
Żyją wciąż, bo żyją w nas.
Oni żyją wciąż, Oni żyją w nas.
Czy było, jak w mym śnie?
Wiedzą tylko Oni, Bóg to wie.
Wiedzą tylko Oni, Bóg to wie.
Choć w czterdziestym czwartym stanął czas,
Żyją wciąż, bo żyją w nas.
Czy było, jak w mym śnie?
Wiedzą tylko Oni, Bóg to wie.
Wiedzą tylko Oni, Bóg to wie.
Choć w czterdziestym czwartym stanął czas,
Żyją wciąż, bo żyją w nas.
Żyją wciąż, bo żyją w nas.
Oni żyją wciąż, Oni żyją w nas.
Oni żyją wciąż, Oni żyją w nas."
(Lech Makowiecki)
Sama rzadko, acz regularnie, śnię sen o Powstaniu. Powtarza się dosłownie w detalach, jest snem o śnie, snem o dwóch de facto Powstaniach i nigdy mi się nie śni w nocach poprzedzających wspomnienia zrywów powstańczych, czy/i Święta Narodowe, co tłumaczyłoby go przynajmniej w jakiś sposób. A tak - jest jeszcze bardziej tajemniczy.
Wieczna chwała Powstańcom, wieczna hańba Niemcom i innym nazistom.
Uwielbiam tą piosenkę. Jest niesamowita, Makowiecki to drugi Kaczmarski. A wiesz, że nie pamiętam tego snu o Powstaniu? Kojarzę tylko, że śnił Ci się jakiś cmentarz. Za to dobrze pamiętam ten, o którym tak długo kiedyś gadałyśmy, pamiętasz? Ten o Smoleńsku/Katyniu.
OdpowiedzUsuńPrzy całym szacunku, sympatii i podziwie dla pana Makowieckiego - nie. Nie zmienia to jednak faktu, że wszystkie piosenki i wiersze tego pana wywołują we mnie autentyczne wzruszenie. On jest polski i patriotyczny całą duszą i sercem i talent ma niewątpliwy. Ostatnio "odkryłam" dość dawno napisaną piosenkę o Dmowskim i jakiem wychowana w kulcie Piłsudskiego i zadeklarowana fanka Marszałka, tak się wzruszyłam nią do łez. Cały Lech Makowiecki.
UsuńSen o Smoleńsku łatwiej mi wytłumaczyć. Choć nie wszystko, bo niby czemu mi chłodno, czuję wilgoć i nogi mi lekko się zapadają w tym śnie i to zawsze? Ale generalnie to ewidentnie reakcja na tę tragedię, poparta wierszem Henryka Krzyżanowskiego, bo obrazu Wacława Grabowskiego chyba jeszcze nie było. A przynajmniej ja go nie widziałam. Ale ten o Powstaniu, który przyśnił mi się w ogóle w lipcu chyba, ale na początku - owszem, znałam już "Ziele na kraterze" - ale od lat, Powstanie też już miałam dobrze "obczajone", żadna rocznica się nie zbliżała (w sensie, że na początku lipca jeszcze niewiele się mówi o Powstaniu i tamtego roku nie przypadała okrągła rocznica, ani taka z piątką na końcu). Tak, śnił mi się Cmentarz Ewangelicki w Warszawie, którego nigdy nie widziałam, nawet na zdjęciach i to mogło mieć związek z "Zielem..." (tam poległa "Anna", czyli Krystyna Wańkowiczówna) ale ja "Ziele..." znałam już jakieś 10 lat wtedy. Musimy te sny na nowo "obgadać" - bój się:)
Poczekaj, niech zaczerpnę oddechu, rozłożyłaś mnie nowym wyglądem bloga na łopatki:p Ok, pooddychałam. Ładnie. Już się strasznie boję. Tak strasznie, że nogami przebieram, żeby pogadać. I to szybko, bo już Ty mi już jesienią walisz po oczach, a ja mam jeszcze ze 3 tyg wakacji:)
UsuńZamarzyły mi się wrzosy - kocham je. Trochę więcej się tu teraz dzieje, ale przywykniemy:)
UsuńDzieje się, ale już oswoiłam to "dzianie się";p Ponieważ nie mam większych zmartwień, to zaczęłam się zastanawiać, czy może Lech Makowiecki też miał sen i streścił go w piosence? Nie musiał, litetntia poetica wiemy, ale może miał właśnie:p
UsuńA wiesz, że ja też o tym pomyślałam? Może i on opisuje swój sen, kto wie...
UsuńWiedziałem i czekałem na wpis ale jestem w pracy od 14. No i powiem że każdy się wypowiada ciepło o powstaniu. Jedni uważają, że powinno wybuchnąć, inni że nie, ale o powstańcach, walce i bochaterstwie każdy mówi dobrze. Pamiętam te sny, które opisywałaś. O powstaniu, że byłaś na jakimś cmentarzu w Warszawie to znaczy tak ci się śniło, ale nie byłaś tam nigdy i okazało się, że wyśnił ci się istniejący grobowiec. Ale to nie to było najważniejsze. Jeden był o Katyniu czy/i smoleńsku i jeszcze jeden o Piłsudskim i jeszcze jakiś, jakiego nie pamiętam, ale wiem, że były 4. A moje dziewczyny nic sobie z tego nie robią. Może młodsza jeszcze, ale młoda ja ci chyba mejla wyśle. niezalogoany W w pracy:)
OdpowiedzUsuńTen czwarty to o Rewolucji Francuskiej i tego za chińskiego boga nie zrozumiem. Owszem, interesowałam się Rewolucją, ale na tym koniec. To akurat zwykły sen, chociaż zaskakująco spójny, logiczny i będący już prawie fabułą opowiadania, gdyby go dobrze spisać, ale jednak sen. Ten o Piłsudskim był/jest najbardziej absurdalny, ale też najbardziej zgodny z prawdą historyczną. W śnie o Powstaniu występuje, owszem, Cmentarz Ewangelicki i konkretny grobowiec, który tam jest i przyśnił mi się bardzo realnie.
UsuńMaila dostałam, odpisałam i powtarzam zaproszenie: wpadnijcie, wypijemy jakąś kawę i porozmawiamy.
A no tak, rewolucja. Napewno skorzystamy z zaproszenia. Nauczanie patriotyzmu całkiem nieźle ci szło, państwo rodzice byli bardzo zadowoleni, my też. Tylko tobie wyszło też wychowanie własnej młodzieży, a mnie już nie. Dziadkowie pomagają, jak mogą, ale są coraz starsi a młodzież nasza jest odporna na pewne rzeczy niestety.W
UsuńO, dziękuję Ci bardzo, to miłe;) Wy się ciągle biczujecie, a nie tak łatwo wychować dziecko. Ja miałam dużo czasu dla mojego, miałam ją jedną, więc jest rzeczą oczywistą, że było mi łatwiej. Nie z takich, jak Wasze Dziewczyny wyrastają bardzo dobrzy i mądrzy ludzie. Nastolatki głupieją, burza hormonów, etc. Później normalnieją:)
UsuńObejrzałam sobie dzisiaj Pierścionek z orłem w koronie Wajdy. Ech... A te Twoje sny mi się zaczynają przypominać, byłaś sanitariuszką w Powstaniu W., a ten sen miał faktycznie dwa wymiary bo zahaczał o styczniowe też. Coś jeszcze Ci się śniło o Smoleńsku i o rewolucji, ale nie pamiętam której. Muszę przyznać, że te sny robiły wrażenie. Powinnaś je jeszcze raz opsiać:)
OdpowiedzUsuńWy mnie zaskakujecie, naprawdę pamiętacie te moje sny... We śnie byłam łączniczką, chociaż kiedy wyobrażam sobie Powstanie, widzę się właśnie, jako sanitariuszkę (z moimi omdleniami na widok krwi to bardzo mądre "widzenie", sen okazuje się prawdziwszy od realu w tym względzie). Tak, tamten sen zahacza o Powstanie Styczniowe też, jest wielowymiarowy pod każdym względem. Może opiszę, ale nie obiecuję:) A "Pierścionek z orłem w koronie" też lubię. O ile takie filmy można lubić. Przeczytaj "Pierścionek z końskiego włosia" Ścibor-Rylskiego. Na kanwie tego opowiadania powstał film, opowiadanie wydaje mi się lepsze.
UsuńTeż chcę pogadać o snach, wpraszam się;) Zastanawiałam się, jak Ty tą sanitariuszką byłaś jak ty mdlejesz na widok startego kolana, ale jakoś mi ta sanitariuszka utkwiła. Zapisałam opowiadanie i nawet znalazłam w necie, ale źle zeskanowane. Muszę kupić. Podoba mi sie Twój blog na wrzosowo.
UsuńTak w necie jest źle zeskanowane, ale poczekaj, ja mam "normalną" książkę, pożyczę Ci. A na ploteczki też zapraszam:)
UsuńW takim razie wielkie dzięki. Możemy się spotkać u mnie, wtedy wszystkie będziemy wygrane:)
UsuńAha, to znaczy, że jak przychodzisz do mnie, to jesteś przegrana, dzięki wielkie:))))) (Wiem, o co chodzi, oczywiście i chętnie Cię odwiedzimy).
UsuńMogłabyś znowu te sny opisać, bo ja mało pamiętam:) Pamiętam tylko jak pisałaś, że kiedy się obudziłaś po tym snu o Powstaniu, to się popłakałaś na widok swojego nowoczesnego pokoju, ale już nie pamiętam czemu. Nie patrzyłaś jeszcze w komentarze, jak widzę ale myśmy napisali Ci maila, może nam coś doradzisz. O Powstaniu nasze pokolenie jeszcze pamięta, ale moje dzieci już maką to w nosie. Coś mi nie pykło w wychowywaniu religijnym i patryjotycznym. K
OdpowiedzUsuńNastępna! Naprawdę pamiętacie moje posty, jestem w pozytywnym szoku:) Owszem, tak właśnie było. Dopiero teraz, kiedy mam salon mniej więcej staroświecki, nie powoduje to u mnie takiego smutku. Albo dorosłam po prostu, nie wiem:) Komentarzy nie sprawdzałam, ale pocztę tak:) Odpisałam i ponownie zapraszam:)
UsuńNo na prawdę pamiętamy. Pięknie, wrzosowo tu się zrobiło lubię wrzosy, zawsze sobie jakieś na jesień kupię, żeby było łatwiej:P Kochana jesteś, dzięki za maila i zaproszenie;)
UsuńAleż proszę:) Ja też kocham wrzosy. Pamiętam, że nasza klasa nosiła nazwę "Liliowe Wrzosy". I pamiętam piosenkę, ale jak przez mgłę: "Wrzosy, wrzosy, lila mgła
UsuńGdzieś we wrzosach chłopak padł.
O poranku kroplą rosy
Zapłakały nad nim wrzosy.
Nikt nie mówił zbędnych słów,
Gdy wyrastał w lesie grób.
Czasem tylko wiatr niósł głosy:
To płakały polskie wrzosy".
Jak teraz patrzę, to rymy trochę częstochowskie. Ale zrobiło to na mnie (wtedy małej) tak ogromne wrażenie, że do tej pory trwa...
Ale że Ty tak z pamięci to wszystko? Tego Makowieckiego też? No to faktycznie "szok i niedowierzanie":p Kate
UsuńTak, z pamięci... Na blogspocie jest fatalnie z cytowaniem, bo Ci wyskakują inne litery, zamazane tło, w efekcie nieczytelne to jest. A jak już mam pisać ręcznie, to nie chce mi się zerkać co chwila:) Piszę więc z pamięci i właśnie się zorientowałam, że tam powinno być: "to szumiały polskie wrzosy", a nie: "płakały".
Usuńznam ta piosenke, ladna. dziwie sie, ze ty piszesz o nazistach a nie o niemcach. przeciez nie powinnismy mowic nazisci a niemcy. albo mnie juz sie ta moja choroba na mozg rzucila. nie wiem. maj
OdpowiedzUsuńMajeczko, źle przeczytałaś. Napisałam o wiecznej hańbie dla Niemców i innych nazistów. U boku Niemców walczyli Ukraińcy (SS Galizien chociażby, ale więcej tego było), Litwini, Słowacy, Węgrzy (choć oni wzięli sobie za punkt honoru nie bombardować Polski i nie strzelać do Polaków i był tam silny ruch oporu, ale oficjalnie stali przy boku Niemców, co tu kryć), Azerowie, Kozacy (to pierwsze, co mi na myśl przyszło, na pewno to nie wszyscy). Tylko, że w tamtych krajach naziści to był odłamek, część, a Niemcy to chyba w 95% popierali nazistów. Dlatego postanowiłam się nie patyczkować, wolno mi. Niemcy=naziści, a w innych krajach różnie było. Niemniej dla mnie kto walczył u boku Niemców, był nazistą. Wiem, że to uproszczenie, ale tak mówię i już:)
Usuń"Wieczna chwała Powstańcom, wieczna hańba Niemcom i innym nazistom"
OdpowiedzUsuńtylko jak w tym utwierdzić młodzież? jak ich przestrzec przed tym, że historia kołem się toczy?
Opisywane przez Ciebie sny, nie mogę pamiętać bo nie czytałam :);
dawniej miewałam prorocze sny, ale bardzo się modliłam aby ustąpiły,
bo za bardzo mnie męczyły.
Sen- mara; Bóg wiara.
Co ma być, to będzie;
człowiek to liche narzędzie
w ręku Stwórcy;
pozdrawiam serdecznie :)
Moje cztery takie sny nie były prorocze w żadnym stopniu. W ogóle nie mam proroczych snów, nic z tych rzeczy. Miewam sny piękne, kolorowe, romantyczne (zwłaszcza po jednym leku, serio), ale rano pamiętam okruchy. Te cztery natomiast powtarzają się regularnie (choć rzadko) i nigdy nic się w nich nie zmienia, Czuję w nich smak, temperaturę, pył, mgłę, wilgoć, ciepło - jakbym grała w filmie:)
UsuńJak utwierdzić młodzież? Nie wiem. Uczniów brałam z zaskoczenia, omijałam dane tematy w książce i puszczałam film, albo zadawałam lekturę (historia i lektury, szok i niedowierzanie:) i omawialiśmy je później, albo rzucałam temat: "przysięga AK, co oznaczała, jakie pociągała skutki", itp. Starałam się, żeby te lekcje były atrakcyjne i w większości się udawało.
Moją własną młodzież po prostu od małego oswajałam z przeszłością. Dziecko miało cztery lata, a ja już jej nawijałam o historii, oczywiście takim językiem i w takich tematach, jakie były dla niej do przyjęcia. Dziś mam patriotkę i całkiem dobrą historyczkę, chociaż nie poszła w moje ślady i nie studiuje historii. Lubi słuchać o Powstaniu Warszawskim nawet teraz. Nie dalej, jak wczoraj opowiadałam jej o Andrzeju Romockim, jego bracie, ich bracie ciotecznym Leopoldzie Stanisławie, o Zośce, o moim ukochanym Parasolu. Dwie godziny nam zeszły i cztery kawki - ale cieszymy się z tej rozmowy:)
Mam takie wrażenie [odczucie], że mało jest dziś rodziców wychowujących swe pociechy, tak jak Ty. A szkoda.
UsuńNastały czasy, że liczy się ; "kasa, fura i komóra".
Internet stał się takim "bożkiem" dla wielu młodych ludzi.
A wszystko powinno mieć swoje granice, aby nie zwariować :)
P.S. podoba mi się grafika tej strony; mam problemy ze wzrokiem i obecnie jest to dla mnie bardziej czytelne; i ten kolor lubię;
dziękuję :)
Do zimy tak będzie pewnie:) Ja lubię zmieniać, co się da (gdybym wierzyła w znaki zodiaku, powiedziałabym, że faktycznie, pod tym względem jestem typowym bliźniakiem. W domu lubię przestawiać, przesuwać, chować i wyjmować, etc. Na blogu też. Kolor wyszedł ładny, fakt.
UsuńMoje Dziecko jest faktycznie trochę inne. Od małego była nad wiek dojrzała (właśnie wczoraj dowiedziałam się, że to bardzo źle, bo to dzieci z patologicznych rodzin muszą szybko dojrzewać:). Dzisiaj też. Owszem, smartfon, laptop ma i spędza przy nich sporo czasu (z tym, że dużo pracuje, pisze już magisterkę, artykuły, próbuje zacząć doktorat), ma też "furę" i nawet mieszkanie po mojej śp. mamie, jest więc nieźle ustawiona. Ale też sprząta, gotuje, dużo robi w domu, bo ja nie mogę za dużo, niestety. Ma nietypowe zainteresowania (w które mnie wciągnęła częściowo) chętnie słucha i czyta o historii Polski, nie przepada za imprezami (oj, bardzo nie przepada. Za bardzo.) W LO dostała po II i po III klasie nagrodę za: "dobre wyniki w nauce, pracę na rzecz klasy i szkoły oraz wyjątkowo dojrzałą i skromną postawę". Wychowawczyni mówiła, że jak długo pracuje (a właśnie odchodziła na emeryturę, rok później, żeby tę klasę doholować do matury) tak takiej nagrody nikt w szkole nie dostał. Była z niej ogromnie dumna. Ja, mąż i cała rodzina też:)
Brat mojej mamy zginął w pierwszym tygodniu Powstania Warszawskiego. Miał 17 lat. I trudno mi jest słuchać i oglądać te awantury
OdpowiedzUsuńRozumiem. Mnie też. Chociaż akurat Powstanie Warszawskie to jedno z niewielu, w którym nikt z mojej rodziny nie ucierpiał (dalsza ciocia mojej mamy brała w nim udział, ale udało jej się i uniknąć śmierci/poważnych ran i uciec z obozu w Pruszkowie. Szczęśliwie dotarła do rodziny na wsi i tam już została. Nie lubiła wspominać Powstania.)
UsuńO powstaniach nie śnię. W ogóle we śnie intrygują mnie moje własne doświadczenia. Uważam przeżywanie cudzego cierpienia bardziej niż ten, kto sam cierpiał z zupełnie realnego powodu, za nieco dziwną próbę licytowania się o pierwszeństwo. Narracja z powstania, która zrobiła na mnie największe wrażenie, to oczywiście pamiętnik Mirona. Tamten czas był straszny, jak wszystkie wojny.
OdpowiedzUsuńDla mnie to nie jest tak oczywiste:) Dużo czytałam o Powstaniu, miałam nawet zamiar pisać magisterkę na ten temat, ale emocjonalnie mnie to przerosło. Pamiętnik Białoszewskiego jest jedną z wielu dobrych pozycji na ten temat.
Usuń