Czy można cieszyć się z czegoś i jednocześnie czuć w związku z tym mocny dyskomfort? Jak się ma depresję, to naprawdę można.
Dziecko już po pierwszych wykładach (powitalnych) na uczelni, zadowolone, zapisuje się na wszystko, co się da. Bo większość zajęć wydaje się być naprawdę bardzo interesująca, a dla niej to już w ogóle. Jest zadowolona (choć wychodzi z tego, że mało jej będzie w domu), więc i ja jestem. Cieszę się więc, że Dziecko wreszcie będzie w swoim żywiole. Jej poprzednia uczelnia, bardzo dobra w październiku 2019 r., jak wiecie, "nie przeżyła" pandemii. I pod koniec było już ciężko. Zajęcia trzy dni w tygodniu (co akurat nie jest takie głupie, bo teraz zdarzać się będzie, że pójdzie na 1.5 godziny w środku dnia, a dojazd na uniwerek ma fatalny), część przed laptopem. To nie było życie dla studentki, ona sama to czuła, a jednak od marca 2020 r. byłyśmy prawie zawsze w domu, wspólna kawa, gotowanie, zakupy.
Teraz nie będzie o tym za bardzo mowy.
I ja się naprawdę bardzo cieszę, że Dziecko wyjdzie z domu i zacznie nareszcie realizować swoje pasje.
Tylko wiecie - depresja. Lubię mieć czas zaplanowany i przewidywalny. I przyzwyczaiłam się do tego, że Dziecko jest prawie zawsze w domu. Czuję więc silny dyskomfort, że znowu się będę musiała przestawić na inne tory. Wiem, za 2-3 tygodnie będę przestawiona i bez przeszkód będę cieszyła się z zadowolenia Dziecka.
Ale te 2-3 tygodnie muszą najpierw minąć:)
Trzymajcie kciuki.
Poklepanie Cię po pleckach i powtarzanie, że będzie dobrze jest trochę bez sensu, bo sama świetnie sie diagnozujesz ;) Pociesz się, że ja - nie mam depresji - a każdy początek wakacji i każdy początek roku szkolnego autentycznie odchorowuję. Wszyscy mniej czy bardziej lubimy rutynę:) Będę częściej do Ciebie zaglądać, ok?:)
OdpowiedzUsuńNie, tym razem nie czekam na pogłaskanie, bo wiem, na czym stoję (aczkolwiek chwiejnie). Zaglądaj, ile chcesz, będę Ci bardzo wdzięczna, a kawka będzie czekała:)
UsuńI jak? Lepiej?
UsuńA gdzież lepiej? O ile SAN był lewicowy, to UŁ jest lewacki do bólu. Ile razy Dziecko nosi krzyżyk (a nosi swój od chrztu prawie zawsze), tyle razy słyszy teksty typu: "taka mądra, a taka głupia". Jest raczej lubiana, bo ma wiedzę, którą się chętnie dzieli i ona w ogóle daje się lubić, ale świadomość, że na prawie 70 osób ona jedna jest przeciwniczką aborcji, wierzy w Boga, nie pluje na Kościół - jest dołująca...
UsuńDo tego nie trzeba depresji. Ja też bardzo źle reaguję na jakieś zmiany w palnach, czy coś, co spada nagle a czego sie nie spodziewałem. Normalka. Ciesz sie, że dziewczyna realizuje swoje marzenia, a wsyzstko się ułoży, bo zawsze sie jakoś układa. Trzym sie. W
OdpowiedzUsuńTrzymam się. Nie za dobrze, ale jednak:) Dzięki.
UsuńMiną, miną. Bardzo szybko miną :) Trzymajcie się :) K
OdpowiedzUsuńLiczę na to:) Całuski:)
UsuńBardzo ładnie tu się zrobiło, jesiennie ;) Już było czy to dzisiaj zmieniałaś? k
UsuńChyba zmieniłam wystrój już po opublikowaniu tego posta. Cieszę się, że Ci się podoba:)
Usuńrozumiem cie, jak nikt. wiec pisze, jak ja teraz mam. ty sie ciesz, ze sie cos zmienia, ze cos ci na chwile wywala swiat do gory nogami. bo moja choroba jeszcze bardziej niz twoja potrzebuje stabilnosci i nudy, ale ja mam te stabilnosc od lat i czasem chciala bym, zeby sie cokolwiek ruszylo. ale beda niedlugo swieta bozego narodzenia, to sie ruszy i to przyjemnie. trzymaj sie, odmowie zdrowaske za ciebie.
OdpowiedzUsuńmaya
Ty wiesz, że ja (o zgrozo) bardzo lubię wszystko, co dotyczy Bożego Narodzenia? W sensie lubię tę całą tandetną otoczkę, lubię światełka i "Jingle Bells" puszczane na okrągło w słabej jakości? Ja już na początku grudnia dekoruję wnętrze domku i... choinkę. Chcę się nacieszyć na zapas, bo dla mnie po Wigilii i po spotkaniu z Rodziną w Pierwszy Dzień Świąt, to już po Świętach. Taką zmianę lubię. Ale też nie mam problemu, kiedy ten czas mija i trzeba schować ozdoby, chowam je zawsze z końcem liturgicznego czasu Bożego Narodzenia - bez żalu. Ale cieszę się, że jeszcze dwa miesiące i będę mogła poszaleć:)
UsuńBez cienia ironii, chciałabym mieć taki problem (bo chciałabym mieć dziecko po prostu). Ale wbrew temu naprawdę Cię rozumiem. Nie ma, jak rutyna :)
OdpowiedzUsuńA ja rozumiem Ciebie. Przytulam mocno.
UsuńTrzymam kciuki i stwierdzam, że będzie dobrze, bo musi być dobrze.
OdpowiedzUsuńJesteś jeszcze młoda, a Dziecko jeszcze młodsze, więc dasz/dacie radę.
Z wiekiem to już nie ma się tyle energii; wigoru i chęci do działania,
jakby uchodziło z człowieka powietrze. .
Taka młoda to ja już nie jestem:) Dziecko - owszem, jeszcze nie ma 22 lat. A mnie ciężej mi żyć z depresją oraz innymi choróbskami. Ale każdy z nas niesie jakiś krzyż i nikomu łatwo nie jest. Odpowiem hurtowo: każdy komentarz się zapisuje i prawie każdy (a Twój każdy) jest opublikowany. Nie jestem w stanie (psychicznie) odblokować komentarzy, bo kiedyś przeżyłam ostry hejt i jeszcze to we mnie siedzi. Teraz też zdarzają się anonimowe komentarze, którymi nie chcę Was straszyć i sama nie chcę się użerać z ich autorami. Nie jest tego wiele, ale trochę jest (pod tym postem dwa). Jest mi miło, że ktoś to czyta i komentuje, postaram się częściej publikować komentarze:)
UsuńA nie mogłaś zaniechać moderowania komentarzy?
OdpowiedzUsuńnie widzę swojego, który uprzednio opublikowałam;
nie pamiętam- co pisałam- skleroza :)
Nie mam pojęcia czy moje komentarze w ogóle są tutaj publikowane.
OdpowiedzUsuńCzy może nadaremnie klepię w klawiaturę???