16 września 2022

45. Na zakupach - 1.

 W środę podjechałyśmy z Dzieckiem na zakupy do supermarketu. Żywność staramy się kupować w małych sklepikach, tam, gdzie jest smaczniejsza i świeższa. O warzywach nie wspominając. Różnicę między pomidorem z "ryneczku", a pomidorem z marketu zna chyba każdy.
Natomiast po różnoraką "chemię" czy żywność typu makaron, sos, przyprawy rzeczywiście jeździmy do sieci na C bo mamy najbliżej, jest trochę taniej niż w małych sklepach, większy wybór, no i wszystko pod jednym dachem. Do tego zniżki i promocje. Wiemy już doskonale, co naprawdę jest promocją, a co nią nie jest.
Pojechałyśmy. Wszelkie kremy, szampony, balsamy,  płyny, spreje, chusteczki do kuchni, łazienki etc., końcówki mopów, zmywaczki, kleje, teczki, papiery do drukarki i inne takie - uzbierało się. 
Pani tuż za nami miała w koszyczku trzy rzeczy. Poprosiła o przepuszczenie - nie ma sprawy, przepuszczamy...
I nagle się okazuje, że sprawa jak najbardziej jest. Pozostałe osoby, za tą panią, w liczbie czterech się nie zgadzają (sic!). Pierwszy raz się z czymś takim spotkałam, serio. Żeby mieć święty spokój, cofnęłyśmy się na koniec kolejki. Pani, którą przepuściłyśmy, była zmieszana i już chciała się cofać, ale nie było przecież sensu. Miała w koszyku chleb, dwa mleka i jakiś dżem. Minuta przy kasie, no może dwie.
Kiedy już stanęłyśmy na końcu, pani przed nami (starsza i też mająca w koszyku bardzo mało) okazała się trochę problematyczna. W sieci na C, najwięcej kas jest obsługiwanych przez panie i panów kasjerów, do których to kas jest jedna kolejka. (Są jeszcze samoobsługowe, ale w C. ciągle się coś z nimi dzieje, ja lubię samoobsługowe, jak mam pięć rzeczy w koszyku, np. w Rossmanie, ale wobec pełnego kosza wymiękam).
Tak że stoimy, stoimy, pani przed nami już jest pierwsza i zaczyna się zabawa. "Zapraszamy do kasy numer pięć". Pani nie podchodzi. Kasa nr pięć, dwie osoby, taśma zawalona zakupami - też w takich razach nie podchodzę. Ale za chwilę... "Zapraszamy do kasy numer jedenaście". "Jedenastka" puściutka, pani ani drgnie. Pomyślałam (a trzeba nie robić tego, co nam słabo wychodzi), że może pani nie ogarnia systemu (już kilka razy się z tym spotkałam). Mówię więc, że jest pani proszona do kasy numer jedenaście. Pani głośno i apodyktycznie oświadcza, że pójdzie, gdzie będzie chciała. I mnie nic do tego. Jasne, w sumie racja.
Idziemy więc z Dzieckiem do kasy numer jedenaście, a pani (po chwili) za nami z pretensją, że to "jej" kasa. Mogła mieć tę pretensję szybciej. Połowa naszych towarów była na taśmie. A pani na tej sunącej taśmie, stara się odgarniać nasze zakupy i kłaść swoje. Dodatkowo pani kasjerka była osobą niemą. Szał. Ja byłam gotowa panią przepuścić, ale pani kasjerka już "skasowała" trzy czy cztery nasze towary. Impreza rozkręcała się imponująco. Przytomna pani kasjerka jakimś guziczkiem wezwała swoją zwierzchniczkę, która to zwierzchniczka odprowadziła protestującą panią do innej kasy. Ja mam wpojony szacunek dla siwych włosów, jeszcze kilkanaście lat i sama będę miała tylko siwe, Dziecku wpoiłam tenże, ale czasem nie da rady. Szacunek, oczywiście, mam, ale jakoś z trudem mi przyszło okazanie tegoż. Zaznaczam, że pisząc "starsza pani" nie mam na myśli osoby sześćdziesięcioletniej, która zwykle jest jeszcze dość młodą i bardzo ogarniętą osobą. Takiej pani bym nie informowała o zasadach panujących w kolejce, bo taka pani zwykle jest bystrzejsza ode mnie. Pani o której wspominam, miała na oko 80 plus i pełne prawo do pogubienia się w kolejce, dlatego w ogóle otworzyłam ust swych korale.
Przyjechałyśmy do domu i pijąc kawę zastanawiałam się, czemu w kolejkach wzrasta niechęć, a nawet agresja? Ja wiem, kolejek się nie lubi. Sama z dzieciństwa pamiętam długie kolejki po wszystko, na zasadzie "najpierw stań, a potem pytaj po co". Pamiętam, że po zniesieniu kartek, wysłana do sklepu mięsnego nie umiałam dokonać sensownego zakupu. A dzieckiem już wtedy nie byłam, tylko sporą nastolatką w pełnej normie inteligencji, a nawet trochę powyżej. Dziś nie do pomyślenia, Dziecko uprzejmie potakiwało, uczone historii prl (przepraszam, ale jakiem grammar nazi, tak duże litery mi nie przejdą przez klawiaturę), ale uwierzyło chyba dopiero, jak zobaczyło na YT jakieś filmiki.
Ale przepuszczenie tej pierwszej pani - oznaczało dla każdego maksimum dwie minuty dłużej. Ja wiem, że czas to pieniądz, ale to akurat grosze.
A może mnie dobrze pisać, bo ja mam ocean wolnego czasu i nie tylko dwie, ale nawet dwadzieścia dwie minuty nie są dla mnie czasokresem burzącym plan dnia?

20 komentarzy:

  1. Mam takie samo zdanie a propos kas samoobsługowych. Lubię je w Rossmanie. Zresztą w R. mają chyba taką politykę, żeby przejść na samoobsługę, bo kiedyś jak nie miałam karty to czekałam i czekałam z jedną szminką i zestawem dwóch pędzli. Przepuściłas i dobrze. Ja też jak mam pełen koszyk to przepuszczam. i rzeczywiście, jeszcze nigdy inni kolejkowicze nie protestowali ani ja nie protestuję jak ktoś inny przede mną przepuszcza. Wydawaćby sie mogło, że podczas pandemii tak dostaliśmy po tyłku, że będziemy dla siebie milsi, docenimy człowieka. A tu zonk. Ech. Starsze panie czasami takie są. Może samotne, może nieszczęśliwe. A może miala gorszy dzień. Nie bronię. Nie podoba mi się jej zachowanie. A jak ktoś ci zazdrości oceanu wolnego czasu, to niech się z Tobą zamieni. Nie będę to ja:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o sieć na R to masz chyba rację. Dziecko dostało od przyszywanej ciotki kartę podarunkową i czekało na panią kasjerkę bardzo długo. Co do pandemii mam tak samo, też byłam pewna, że się docenimy, że przeżyliśmy coś, co dotyka wszystkich, ponad wszelkimi podziałami i zaczniemy się bardziej szanować, ale chyba nieszczególnie to wyszło. Zresztą, "przeżyliśmy" może (nie daj Panie Boże) jest trochę na wyrost. Kardiolog kazał mi korzystać z maseczki. Chyba się zaszczepię czwartą dawką. To znaczy na pewno, ale szukam optymalnego terminu...

      Usuń
    2. Już z maseczki? Masakra. Ale słuchaj go, maseczka nie zaszkodzi w takiej ilości, w jakiej Ty ją używasz. O szczepieniach też już powoli myślę.

      Usuń
    3. Ja już. Zaszczepię się, to zdejmę. Jakoś się zebrać nie mogę.

      Usuń
  2. Ja też mam oceany czasu. Więc czasem sama wybieram się na zakupy. Ale bardzo czasem. Generalnie spotykam się z empatią, każdy mi poda o co poproszę, ale bywają bardzo ciężkie dni. A przecież ja też mam prawo. I nie dam sobie rady z kasą samoobsługową przecież.
    Apropo zakupów w markecie, kupujesz tam czasem kawę? I jaka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że masz. I generalnie ludzie pomogą, czasem niechętnie, ale pomogą. Niemniej od każdej normy są wyjątki. Z kasą samoobsługową wiele osób nie daje sobie rady, w tym ja, kiedy mam dużo zakupów, a zwykle tak jest, bo po jeden płyn do naczyń nie jeżdżę do marketów. Kawę kupuję różnie, najczęściej w sieci z różnych sklepów. Lubię eksperymentować:) Ale zdarza mi się kupić kawę przemysłową, którą lubię i która mnie zaskakuje smakiem czasem. Kupuję Davidoffa (wszystkie odmiany nam smakują), Costę (szarą lub zieloną), L'Avazzę (wyłącznie Espresso Italiano) a ostatnio kupiłyśmy z dużą nieufnością Tchibo Barista Creme. Zaskoczyła nas ta kawa in plus, ale my pijemy właściwie wyłącznie latte. Jako caffe, nawet po dodaniu mleka, nie była już IMO smaczna. I raz kupiłam Jacobs Etiopia. Też zaskoczenie in plus, nawet w wersji bez mleka.

      Usuń
  3. Bardzo podoba mi się szacunek do siwych włosów. Mam 47 lat, od 3 lat nie farbuję peleryny, w związku z czym chyba budzę powszechny szacunek :D

    Obyczaje kolejkowe są rzeczywiście ciekawe. Mieszkając poza krajem zauważam, że w Polsce stosunek do kolejności jest nerwowy, ludzie jakoby mają coś bardzo ważnego do zrobienia i bardzo im się spieszy. Nie tylko bywają nieuprzejmi, ale też skracają dystans, napierają, komentują prędkość kasowania. Nie lubię tego i jawnie stosuję obstrukcję tego zwyczaju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj:) Jesteśmy w podobnym wieku:) Jak zapewne się domyśliłaś, "siwe włosy" to przenośnia. (Tamta pani miała zresztą na włosach ładną, kasztanową farbę.) Osobiście całe życie byłam zbyt leniwa, by farbować włosy. Codziennie je myję, większość życia miałam długie lub bardzo długie, farba zmyłaby się zbyt szybko, a mnie by się nie chciało często biegać do fryzjera. Mam wprawdzie mega przeciętny i nudny kolor naturalny, ale nawet to mnie nie przekonywało:) Siwych włosów mam bardzo mało, prawie nic, ale za to włosy (nie wiem, czy od leków, jakie biorę, czy z powodu wieku) mam coraz słabsze, o długich mogę pomarzyć, mam takie ramion i coraz częściej noszę peruki/doczepy. Dorosłam do tego, by mieć w nosie opinię, że mając tyle lat, ile mam, noszę peruki z długimi włosami, czasem kręcone).
      Co do skracania dystansu - masz świętą rację. Bardzo mi to przeszkadza, bo czuję się mocno niekomfortowo, kiedy ktoś niemal leży mi na plecach. A szczególnie denerwujące to było w czasach maseczek zwłaszcza wcześniej, przed szczepionkami. Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  4. my kupujemy w marketach bo jest taniej. chociaz warzywa i owoce sa na rynku lepsze, wiadomo. z chamstwem sie czesto, niestety, spotykam. nie tylko w markecie. maja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest wszechobecne, ale my możemy je zatrzymać:) Nie dać się i nie postępować w sposób niekulturalny:)

      Usuń
  5. Ja to generalnie okupuje gazetki dyskontów na b, l ewentualnie k. I według tych gazetek planuję co kupić. I w każdym widzę niemal co drugie zakupy jakieś dziwne sceny. Twoja babka to pikuś. Pan pikuś :) Ty po prostu jesteś mega empatyczna i pewnych rzeczy nie widzisz, zobaczysz to, co już nie da się nie zobaczyć, ale zaręczam ci, że widziałaś znacznie więcej w sklepach ;) K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sieci na B byłam chyba 3 razy (A. częściej), w sieci na K ze dwa, a na L nigdy. Ale słyszałam, że są tam naprawdę dobre produkty, przynajmniej niektóre. Szczerze Ci zazdroszczę umiejętności robienia zakupów zgodnie z gazetką, bo to oszczędza i czas i pieniądze. Niestety, mnie to przerasta. Oczywiście po zakupy chodzę z listą, ale strasznie ją modyfikuję w trakcie zakupów i później biegam po sklepie, jak po labiryncie, bez ładu i składu...

      Usuń
    2. Jesteś w mniejszości :) U nas w bloku, na osiedlu, wszędzie 3/4 ludzi tam kupuje, nie wiem, jak się mają do tego gazetki :) Jest taniej, w biedrze jest taniej a asortyment bardzo się poprawił. Lidl to niemal podstawa, a Kaufland mu dzielnie wtóruje. U mnie gazetki to podstawa a chciała bym, żeby nie była :(

      Usuń
    3. Chyba rozumiem... Przytulam.

      Usuń
  6. Oj, życie mi uciekło przez te kolejki sklepowe.
    Kiedyś lubiłam zakupy i nawet kolejki,
    a dziś małe zakupy z karteczką robi mąż;
    duże zakupy spadają na mnie;
    jak osioł objuczona siatami/torbami,
    nadziwić się nie mogę, że ja tyle potrzebuję
    i tyle zjadam.
    a teraz juz tylko pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie, to ja też lubię zakupy. Duże robi mąż (głównie spożywcze, bo ma więcej siły, by dźwigać torby i ma swoje "znajomości"). My kupujemy inne rzeczy. I też bywamy zdziwione. Czasem wydaje nam się, że prawie nic nie kupiłyśmy, a przy kasie wyrok: 300 zł. Obłęd. Kiedy ja muszę kupić coś poza marketem, bo A. nie może, ciągnę za sobą wózek na kółkach:) Trudno, wyglądam, jak wyglądam, ale dźwigać tego nie będę.
      Inna rzecz, że jak na trzy osoby potrzebujemy też dziwnie dużo:)

      Usuń
    2. U mnie to czas przeszły> lubiłam zakupy, teraz już nie chce mi się ruszyć z domu; a teraz gdy leje jak z cebra, to już na nic ochoty się nie ma. pozdrawiam :)
      P.S. bloga nie kasuję; tylko na jakiś czas
      od blogowania się dystansuję.

      Usuń
    3. To dobrze, że nie kasujesz. Ja trochę żałuję pokasowanych blogów, pierwszy zaczęłam pisać w 2006 r. Kawał życia:) Ja lubię nadal zakupy (choć nie lubię, jak mnie Dziecko ciąga po galeriach, od czego ma koleżanki, ale Dziecko życzy sobie mojej opinii i rób, co chcesz:) ale takie "niegroźne", niespieszne i bez dźwigania:) Ergo: po spożywkę wysyłam rodzinę, a po markecie z koszykiem chodzę sama albo też z Dzieckiem:)

      Usuń
  7. „Chamstwu w życiu, należy się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom” ;) W

    OdpowiedzUsuń