03 czerwca 2022

28. Nie potrafiłabym tak kochać...

... czyli "Burka miłości" Reyes Monforte.
Wydaje się, że to banalna w swym okrucieństwie, znana nam na pamięć, schematyczna historia. (Nie jest, od razu powiem). Maria i Nasrad. Hiszpanka i Afgańczyk, oboje mieszkańcy Londynu zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. On jest opiekuńczy, troskliwy, dobry, zapatrzony w swoją żonę. Ona zakochana do szaleństwa (co sama stwierdza), zaczyna wiązać chustę na głowie, rezygnuje z obcisłych dżinsów, krótkich topów i szpilek. Podoba się sobie taka. Choć jest katoliczką, dla Nasrada przechodzi na islam. Biorą w Londynie ślub w obrządku islamskim.
Rozumieją się, szanują, kochają, Maria zachodzi w ciążę, radość jest ogromna...
Pewnego dnia Nasrad wpada na pomysł, aby pojechać do rodziny w Afganistanie i przedstawić jej Marię.
Afganistan przełomu wieków. Piekło kobiet. 
W warunkach uwłaczających wszystkiemu przychodzi (za wcześnie) na świat syn Marii i Nasrada, Abdullah, Afgańczyk z racji miejsca urodzenia. Maria jest nieszczęśliwa, marzy o powrocie do Londynu, o wyjeździe do Hiszpanii z której uciekła mając 17 lat i właściwie zerwała kontakty z ojcem i rodzeństwem. Wracają do Londynu, a Maria postanawia traktować pobyt w ojczyźnie męża, jak zły sen i zapomnieć, że istnieje jakiś Afganistan. Konsultuje się z ginekologiem i pediatrą. Abdullah, choć wcześniak, urodzony w koszmarnym miejscu, jest zdrowy i rozwija się prawidłowo. Maria zabiera więc go do Hiszpanii, do rodziny. Jej ojciec zakochuje się we wnuku. Maria odnawia więzy z siostrą i obiecuje sobie i rodzinie, że już nigdy nie stracą kontaktu. Szczęśliwa wraca do Londynu i natychmiast o tej obietnicy zapomina.
Sielanka kwitnie. Oboje pracują, a choć finansowo nie jest idealnie, bo Nasrad ciągle wspomaga rodzinę w Afganistanie, to jednak wystarcza im na spokojne życie. Kochają się, wychowują Abdullaha, życie jest piękne, spokojne i godne.
Te naprawdę szczęśliwe chwile przerywa telefon od kogoś z rodziny Nasrada. Jego ojciec jest bardzo chory, może umrzeć w każdej chwili. Nasrad postanawia pojechać na jakieś 2-3 tygodnie, aby pożegnać ojca i zamierza wrócić. Zakochana do szaleństwa Maria nie wyobraża sobie tak długiej rozłąki z mężem (kiedy wyjechała do rodziny, miała bujniejszą wyobraźnię). Choć (słusznie) mdli ją na sam dźwięk słowa "Afganistan", postanawia zabrać małego synka i pojechać z mężem, choć wszyscy znajomi jej to odradzają. Z rodziną się nawet nie konsultuje.
Od tamtej pory nic już nie będzie takie samo.
Czy ta historia ma jakiś happy end? Nie powiem:)
Ja chyba nie jestem zdolna do takiej miłości, nigdy nie byłam. Zawsze zakochiwałam się dość "racjonalnie", w kimś, kto był z mojego kręgu kulturowego, kimś, kto przynajmniej szanował moje przywiązanie do wiary i Kościoła. Nie umiałabym zabrać rocznego dziecka i wyjechać tam, gdzie już przeżyłam piekło, skąd (wiem) czasem może nie być powrotu, tam, gdzie moje dziecko nie ma szans na normalność.
Może jestem niezdolna do "zakochania się do szaleństwa"? Nawet jeśli, to teraz, kiedy od lat jestem w dobrym małżeństwie, a "dziecko" jest dorosłe, nie ma to najmniejszego znaczenia:)
Generalnie to 5/10 ale właściwie nie wiem, co oceniać. Napisane po prostu poprawnie, a historia nie jest wymysłem autorki, więc trudno ocenić fabułę.

6 komentarzy:

  1. A tak szczerze, to warto to przeczytać? Czy mamy ucieczkę z Afganistanu, potem powrót po dzieci, albo przeciwnie - pozostanie w Afganistanie bo nie ma szans na wydostanie się? Ona jest Hiszpanką ale jak jej syn się urodził w Afganistanie to i on i mąż są Afgańczykami, więc jeśli nawet ona ucieknie czy wyjedzie to bez nich. Ucieknie od tego Nasrada? Też bym chyba nie umiała pokochać kogoś spoza Europy a może i Polski. Niby wszyscy jesteśmy równi, ale czasem różnice są nie do pogodzenia. Wiesz, że znałam małżeństwo katoliczki i lutera. Nic z tego nie wyszło chociaż byli zakochani do szaleństwa. K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z zakochania do szaleństwa w ogóle niewiele wynika, bo jest dramat, kiedy zakochanie minie i okazuje się, że było jedynym filarem związku. Tutaj był problem poważny, bo przecież każde z nich chciało (i miało do tego prawo) wyznawać swoją religię, w swojej wychować dzieci. Nie udało im się wziąć ślubu kościelnego w żadnym z wyznań. Ryzykowna zabawa, jeśli do tego oboje są mocno religijni. W książce Maria przyjęła islam, ale wyłącznie dla Nasrada. Tak, jak katoliczką była, póki nie uciekła z domu. Zakończenie nie jest typowe, jeśli masz ochotę, możesz przejrzeć w internecie;)

      Usuń
  2. Zdecydowanie nie dlamnie Maja

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli dobrze zrozumiałam, zakończenie jest nietypowe? Jeśli tak, to chętnie. Typowe mnie już męczą. Pewien gatunek kobiet nigdy nie zrozumie, że arabski książę w Polsce, w Arabii okazuje się arabskim leniem bez grosza przy duszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, tutaj nie o to chodzi. Oni oboje mieszkali i pracowali w Londynie, Maria przyjęła islam, ale chyba ograniczało się to do dłuższej sukienki i chusty na głowie, wiedziała też, że Nasrad nie jest arabskim szejkiem, bo primo był Afgańczykiem:P a secundo, choć zarabiał sporo, to nie byli zamożni, gdyż poważną część swojej pensji wysyłał rodzinie.
      Zakończenie nie jest typowe:

      Usuń