23 maja 2022

25. "Sprawa Hoffmanowej"

 Katarzyna Zyskowska, autorka książki wymienionej w tytule, z brawurą oświadczyła, że ona wie, co się stało na  Lodowej Przełęczy w 1925 r. i że o tym właśnie jest ta książka. (Niestety, nie znalazłam tego wywiadu, a późniejszy, bardziej wyważony). Ale i tak autorka nazywa powieść "reportażem" i zapowiada coś, czego w książce nie ma - próbę wyjaśnienia tragedii. Nie będę streszczała tej sprawy, jeśli ktoś jest naprawdę zainteresowany, polecę jeszcze świetny podcast na jej temat
Czy zatem "Sprawa Hoffmanowej" nie jest warta przeczytania? Wprost przeciwnie. Tylko trzeba lubić klimat lat trzydziestych, nie nastawić się na reportaż i mieć świadomość, że szpitale psychiatryczne przed wojną, a te dzisiejsze to niebo i ziemia i że psychiatria wówczas, a dzisiaj to dwie niemal zupełnie inne sprawy.
Autorka zapoznaje się z faktami i na ich kanwie tworzy swoją historię.
Zapoznaje się z bohaterami i zmienia ich zupełnie, zwłaszcza żonę prokuratora Kasznicy, dodając do tego czwartego bohatera. Bez owego "czwartego" nie ma powieści. Z nim natomiast - nie ma prawdziwej historii.
Oprócz wspomnianych zmian, autorka przenosi czas tragedii na rok 1933, z pewnym sukcesem oddaje klimat Zakopanego lat trzydziestych i z wyraźnym talentem szkicuje tło sytuacji. I o ile tłu nie można niczego zarzucić (oczywiście biorąc pod uwagę istnienie czegoś takiego, jak licentia poetica) o tyle z postacią głównej bohaterki jest już inaczej. Mira Mey (Mira Hoffmanowa) nie jest Walerią Kasznicową, jest od początku do końca fikcyjna, chociaż jej mąż i pasierb zdradzają pewne podobieństwo do swoich pierwowzorów. Opis całego dramatu to tak naprawdę zacytowanie ówczesnych czasopism, po zmianie personaliów i dodaniu wzmianek o czwartej osobie na Lodowej Przełęczy. Dlatego trudno coś na ten temat powiedzieć, nie jest to bowiem praca autorki.
Zyskowska zręcznie posługuje się słowem, widać w jej twórczości pewność siebie, niemniej czasem wychodzi z roli i ociera się o grafomanię, zwłaszcza w scenach, nazwijmy je roboczo, "mrocznych", a także w niektórych poczynaniach Miry Mey. 
Nie ma też grzechu, który by nie występował na kartach tej powieści. Zwłaszcza dotyczy to grzechów cielesnych. Nie jestem osobą, którą łatwo zgorszyć w powieści, ale jestem osobą, którą łatwo znudzić i po pewnym czasie autorka staje się przewidywalna w swoich opisach, a to z kolei staje się nudne.
Zyskowska snuje swą powieść na kilku płaszczyznach i w kilku wątkach czasowych. Kiedy "jest" Mirą Mey, jest mimo wszystko zdecydowanie lepsza, niż kiedy jest narratorem. Możemy uwierzyć (ja z trudem, ale jednak) w istnienie takiej postaci i w taki jej odbiór sytuacji, w której się znalazła. 
To, co mi się zdecydowanie nie podoba, to bardzo sztampowy schemat: znana aktorka kabaretowa, piękna, pożądana przez wszystkich, której urokowi nie oprze się żaden mężczyzna (trochę to brzmi jak Mary-Sue z opowiadań nastolatek), niekochany, ale lubiany mąż, nieatrakcyjny, "niegodny" takiej piękności. Nie tak było naprawdę, a chociaż autorka ma prawo do zmian, to banał, jakim się te zmiany okazują jest trudny do przyjęcia.
W mojej subiektywnej ocenie 6/10. Ale jest to taka książka, której niektórzy dadzą 10/10 a inni 1/10. Jest bowiem dość nietypowa, a to się i podoba i nie podoba. Czasem jednocześnie.



10 komentarzy:

  1. Słuchasz Kompulika? Ty? Bo ja tak czekam na każdy jego filmik, chociaż tego o generale Zagórski nie przeżyłem. Jestem pewien że Ty byłaś zachwycona jeśli słuchałaś. Znam ten o Kasznicach i to co napisałaś o książce zniechęca mnie to raczej literatura dla kobiet. Nie wiem czy dla mojej. Wracam do Edigey'a:PPPP
    W

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już będę słuchała regularnie. Pierwszym i długo jedynym jego podcastem, jaki wysłuchałam i to kilka razy, był ten o "Diatłowcach". Później skusiłam się i nie żałuję na podcast "Epidemia, której nie było". Tego o generale Ostoja - Zagórskim nie mogłam sobie darować i masz rację, byłam zachwycona. Co prawda ja typuję, że generał widział się tej feralnej nocy z Marszałkiem i że przypadkowo (w sensie bez zamiaru) zabił go jakiś gorliwy piłsudczyk. Niekoniecznie pułkownik Beck, chociaż mógł i on. Kompulik wspomina o takiej możliwości, ale skupia się raczej na innych. Ale to nie ma znaczenia, bo podcast mnie urzekł. Jako historyk muszę docenić research. To był majstersztyk. Ale generalnie do słuchania Kompulika zachęciła mnie autorka jedynego podcastu true crime, jakiego słucham regularnie, Ewa, autorka "Z notatnika dzielnicowego". Dla mnie Ewa jest absolutny number one, ja specjalnie nie przepadam już za true crime, ale ona idealnie wpasowała się w moje oczekiwania. Właśnie ona przekonała mnie, że podcasty Kompulika nie są typowymi true crime, on się zajmuje sprawami niewyjaśnionymi. I nadrobiłam wszystkie zaległości:)

      Usuń
  2. Z trudem przyznaję że za mało czytam. Nie mniej ta książka to nie mój klimat, Kompulika też nie słucham, słucham tylko true crime, najchętniej "Nagle ostatniej nocy". Podcast ma klimat i rzadko się pojawia, co dla mnie jest bardzo korzystne xD
    K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kompulik pojawia się jeszcze rzadziej:) Ale "Nagle ostatniej nocy" też jest bardzo dobre, zwłaszcza, że opowiada nie tylko o morderstwach, dużo tam warstwy obyczajowej z różnych lat Hollywood. Większość ma odsłuchane, większość większości bardzo mi się podoba. No i "Z notatnika dzielnicowego", dla mnie - bomba i fajna autorka, mam z Ewą mailowy kontakt. Mądra dziewczyna i z poczuciem humoru.
      Do książki nie zachęcam, ot po prostu czasem mi się chce o jakiejś pozycji coś napisać:)

      Usuń
  3. Zyskowska w życiu. Czytałam "Historię złych uczynków", nie dość że słaba to jeszcze taka "depresyjna". Książki nie przeczytam, ale ponieważ zainteresowała mnie wzmianka na onecie, to posłucham tej zalinkowanej audycji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Posłuchaj koniecznie. A co się tyczy "depresyjności" to "Sprawa Hoffmanowej" też taka jest. Może to cecha pisarstwa autorki, nie wiem.

      Usuń
  4. Jak depresyjna to nie dla mnie. Maya.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wysłuchałam i jeszcze kilku innych podcastów też. O tej pandemii i o Mary Celeste. Bardzo rzetelny facet. A coś jeszcze polecasz? Do tej pory nie lubiłam podcastów, ale może się to zmieni ;) Wynotowałam sobie "Z notatnika dzielnicowego" i "Nagle ostatniej nocy". Coś jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy, co lubisz. Jeśli true crime, to masz duży wybór. Te, które ja lubię, to Szept(h)anki, ale już nie Szepthanki True Mysteries, bo nie przepadam za tego typu bajkami. Bardzo popularni są Justyna Mazur i Marcin Myszka (odpowiednio: Piąte: nie zabijaj i Kryminatorium.) Ja ich nie słucham, nie moje klimaty. W ogóle true crime to tak średnio u mnie. Możesz prześledzić stare nagrania na kanale "Stanowo" u kultowej już Jaśmin, ale niczego nowego tam nie będzie. Jest Aga Rojek i jej "Aneks kryminalny", jest "Polska na faktach", gdzie autorka opowiada nie tylko o true crime, ma kilka świetnych podcastów o innej tematyce. Za Olgą Herring i Hulaj Duszą osobiście nie przepadam, ale ludzie je cenią. Jest jeszcze KrymiLand, ale to też nie moja bajka. "Kryminalne Historie", "Zbrodnia przy kawie" - bardzo dużo jest tego. Musisz poszukać.

      Usuń