Wczoraj (równo po tygodniu, a nie, jak oszacowano, po dwóch) Mąż przywiózł Gucia od "doktora". Gucio ma nowy pojemnik na mleczko, nowe klapy, nową przykrywkę na zbiornik z kawą, nowy młynek i nie wiem, co jeszcze. Ta zabawa kosztowała 500 zł, poprzednio 600. Oczywiście wrócił po 22.00 i na kawę było już za późno.
Dzisiaj po strasznie męczących zakupach Dziecko zabrało się do zmiany ustawień fabrycznych na "nasze" i zonk. Gustaw na dzień dobry odmówił współpracy. Poinformowałyśmy męża i ojca, który powiedział: "Albo on mnie, albo ja jego. Jutro go zawożę do serwisu".
Machnęłyśmy ręką, ja wyciągnęłam kawiarkę i wtedy... Dziecko, które dalej bawiło się ekspresem, żeby zrozumieć, co jest grane, zauważyło, że jest OK. Ekspres zachował się tak, jak wtedy, kiedy używaliśmy go po raz pierwszy. Nie tak, jak się zachowywał po wcześniejszych wizytach w serwisie. Skłoniło nas to do stwierdzenia, że wymieniono w nim coś jeszcze. Na oko połowę części, jak nie więcej.
I, jak zawsze uważałam, że kawę to on parzy średnią, latte dobre, ale kawę taką sobie, jak po wcześniejszej naprawie stwierdziłam z zaskoczeniem, że zaczął parzyć kawę dobrą, a latte bardzo dobre, tak teraz niemal osłupiałam. I coffe i latte i espresso i americano i cappuccino są najlepsze na świecie. I gorące, co bardzo w kawie cenię. Jestem zachwycona. Z drugiej strony, zastanawiam się, jak długo to szczęście potrwa...
A zakupy były męczące psychicznie przede wszystkim. Warzywniak: 70 zł. Za: trzy pomidory malinowe, cztery kilo młodych ziemniaków, fasolkę szparagową i rzodkiewki. 30 zł w piekarni. Jedyny "luksus" to ulubiona muffinka Dziecka i bułka z budyniem dla męża. Dwa chleby, kilka kajzerek.
I sklep mięsny (tu wiem, że jest najdroższy, ale i najlepszy. Mięso się nie kurczy ani mrożone, ani w czasie obróbki, pachnie i smakuje mięsem, niemniej cena mnie powaliła). Cztery rodzaje mięsa (owszem, mięso z tych droższych, ale w mniejszych ilościach), wędlina symbolicznie i trochę żółtego sera - 170 zł. Będą z tego, niech policzę... całe cztery obiady, no, może pięć.
Jak żyć Panie premierze?
(A ja naprawdę nie muszę jakoś mocno oszczędzać, ale też nie lubię wydawać bez sensu).
Nowy ład, co chcesz. Ja wczoraj tam zostawiłam dwie stówy i dzisiaj nic już bez mała z tego nie ma. Zrobiłam dwa obiady, dziewczyny się objadły owocami i po balu. A co do ekspresu to faktycznie, wierzyć się nie chce;)
OdpowiedzUsuńk
Ceny są strasznie wysokie, to fakt. A jeśli chodzi o ekspres, to sama bym nie uwierzyła, gdyby to się nie mnie wydarzyło:)
UsuńSama zaczynam obstawiać, jak długi Ci ten ekspres podziała:) Nie, żebym Ci źle życzyła, broń Panie Boże. Tylko to się naprawdę robi ciekawe, czy Twój mąż jego, czy ekspres męża. Liluś, a teraz serio. Ty kiedyś mówiłaś, że kupiliście go w outlecie, może jednak jest czy było z nim coś nie tak?
OdpowiedzUsuńCo do cen, nie skomentuję. Właśnie po raz pierwszy od lat zorientowaliśmy się z przykrością, że chyba musimy zacząć dokładniej oglądać kasę, zanim ją wydamy. Chociaż, czy oszczędzanie czegoś w czasach hiper-inflacji ma sens?
Wiesz, też nam przyszedł do głowy ten outlet. Niby miało być uszkodzone pudełko, ale z pudełkiem było wszystko OK. Mam już całe lata blender z outletu i nie mam zastrzeżeń, więc się nie wahaliśmy. Ale być może tutaj był pies pogrzebany, bo teraz parzy kawę rewelacyjną, ale na oko to wszystko jest w nim wymienione. Część przed Świętami, druga część teraz.
UsuńPrzykro mi z powodu Waszych finansów. Sama nie wiem, czy jest sens odkładania pieniędzy, kiedy inflacja szaleje. My trochę inwestujemy, ale tak "na oko", nie wiem, jak to wyjdzie.
Cos mi sie zablokowalo i nie mam polskich znakow. My, niestety, nie bardzo mamy co inwestowac, teraz zyjemy wspolnie z rodzicami, ale wiesz, jak bardzo chce wrocic do domu. I wrocimy w czerwcu, jak planowalismy, ale trzeba bedzie zacisnac pasa. W ostatecznosci sprzedamy dom, nie wiem, czy jest atrakcyjny, bo jest dostosowany do mnie, ale jest duzy, chyba za duzy dla dwojga bedzietnych ludzi. Poki co jeszcze nie myslimy.
UsuńWrócisz, pogadamy. Dom masz owszem, nietypowo dostosowany, ale duży i w super miejscu w porównaniu z moim. Wszystko ma swoje wady i zalety, ale o tym lepiej pogadać przy latte. Na reszcie u mnie:) Wracaj szybko, zanim mi się ekspres znowu popsuje:)
UsuńA Ja pije teraz polecanego mevenpicka i też mi bardzo smakuje. Dziękuje ci za polecanko bo na zlotego jacobsa już patrzeć nie mogłam, rodzice zaczeli kupować inne kawy takie, jak mi napisałaś i wszystkim nam one o wiele bardziej smakują. Maja
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że pomogłam:) Ja też lubię wypróbowywać nowe smaki:)
UsuńNiezły ten wasz ekspres. W życiu nie kupię takiego cuda xD. Kawiarka i koniec, są rozpuszczalne. O cenach się nie wypowiadam.
OdpowiedzUsuńW
K. się ucieszy:) A z ekspresem już jest wszystko OK i (do następnego popsucia) tego się trzymajmy. Kawa jest rewelacyjna, równie dobrą piłam w lepszych kawiarenkach, trzeba Ci wiedzieć, że obecnie mam przemysłową w użyciu i ekspres daje radę:)
UsuńMasz rację, Liv. Jestem wniebowzięta postanowieniem pana i władcy.k
UsuńEch ci panowie...
Usuń