19 lipca 2022

34. Update odc. 1234567 i nie tylko.

 Wczoraj Dzieckowa Koleżanka, która składała papiery na trzy kierunki (jakby się nie dostała na anglistykę) dowiedziała się, że jest zakwalifikowana na dwa z nich.
Dzisiaj angliści (wszyscy, którzy chcieli, super) zostali poinformowani, że się na anglistykę zakwalifikowali. I teraz nie bardzo wiemy, czy zakwalifikowanie oznacza przyjęcie. Tak żeby za nudno nie było:) Bo najoficjalniejsze wyniki mają być 1 sierpnia. Znamienna data.
Dzieckowy Kolega twierdzi, że się dostali. A data 1 sierpnia wynika stąd, że wiele osób (vide wspomniana Koleżanka) rekrutowało się na kilka kierunków i teraz muszą się określić, co, gdzie i kiedy.
W każdym razie zaświadczenia z uczelni (już mają) i/lub dyplomy (nie mają) zdjęcia i inne takie mają do poniedziałku dostarczyć na UŁ.
To chyba są przyjęci? Nie wiem, nigdy nie lubiłam telenowel.
*
Podobno "cały Internet" żyje pogardliwą wypowiedzią Olgi Tokarczuk i/oraz pożałowania godnym (i napiętnowania) zachowaniem księdza Dębskiego.
Powiem szczerze: książek Olgi Tokarczuk nie czytałam, poza "Księgami Jakubowymi". Wydały mi się bardzo "ciężkie" (a ja bez trudu czytam Dostojewskiego i to w oryginale), trochę toporne, znalazłam tam też błędy historyczne, ale nie pamiętam już szczegółów. Generalnie - coś wyjątkowo nie dla mnie, ale obiektywnie niezłe. Ucieszyłam się jednak, kiedy została noblistką, bo to zawsze fajnie, jak Polaka docenią. I na tym się skończyło. 
O jej wyjątkowo niefortunnej wypowiedzi dowiedziałam się wczoraj z postu znajomego na FB. Powiem szczerze. Ani mnie to ziębi, ani grzeje. Pod strzechą nie mieszkam, dużo czytam, literaturę ambitną i mniej ambitną, do książek Tokarczuk nie wrócę, bo w moim wieku już szkoda czasu na coś, czego się nie lubi. Już wiem, że jeśli jakaś książka "nie podejdzie", to można dać jej drugą szansę, ale nie trzeba. A jak "nie podejdzie" drugi raz to trzeba. Odłożyć na półkę. W każdym razie, ja się nie czuję dotknięta. Tak, książki Tokarczuk nie są dla mnie. Tak że wypowiedź ich autorki, nawet noblistki, tak bardzo mnie obchodzi, że aż wcale.
O aferze z księdzem nie wiem nic. Poza tym, co przed chwilą "wyguglałam" i podlinkowałam. Nie chce mi się w takim brudzie tarzać. Zwierzchnicy Dębskiego już podjęli decyzję. Ja zawsze (zgodnie ze zdaniem mamy mojej dawnej przyjaciółki) staram się być jak najbliżej kościoła i jak najdalej (od) plebanii. Czego Wam wszystkim życzę:) 

14 komentarzy:

  1. "Wiedźmowy Kolega" ma rację. Są przyjęci. Od nieprzyjętych, jak słusznie zauważyłaś, nie wymaga się donoszenia dokumentów:)
    Tokarczukową trochę czytałam, też nie powaliła mnie na kolana. Może jej teraz odbiło, a może po prostu źle ubrała myśl w słowa. Masz rację - to nie nasz problem. Za księdza będę się modliła, bo chyba tak trzeba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, słusznie. Modlitwa jest potrzebna tutaj bardzo. Za tego księdza i za cały Kościół. Masz rację. Gdybym się miała przejmować wszystkimi wypowiedziami znanych osób - już bym chyba nie żyła.
      Ja też mam cichą nadzieję, że oni się wszyscy dostali, ale czekam na pierwszego, jak Żydzi na Mesjasza:)

      Usuń
    2. Zapomniałam dodać, że bardzo mi się podoba to, co napisałaś o książkach. Że jak nie możemy się przełamać, to nie ma sensu czytać na siłę. Też tak czułam, ale mimo wszystko, jak zaczęłam to chciałam dokończyć. Teraz żałuję. Sporo życia już za mną i szkoda czasu na nietrafione lektury. Zrezygnowałam od razu z grafomana Mroza (lubiłam serię z Zaorskim chciałam doczytać czwartę część, ale tak ogólnie to on mi wybitnie nie leży, to sobie podaruję.) Plus jeszcze z paru.

      Usuń
    3. Serię z Zaorskim też przeczytałam, ale wydała mi się udziwniona cokolwiek. Romans Burzy z Zaorskim był tam potrzebny, jak mnie haki do wspinaczek wysokogórskich, a głupota zdradzanego męża (burmistrza przecież), który zawadzając porożem o futrynę nie wiedział, że je ma (tak i nikt mu nie doniósł, jasne) była głęboko przekonująca. Nie wiem, czy sięgnę po IV tom. Raczej nie, skoro nie bardzo już pamiętam trzy pierwsze:)

      Usuń
  2. Nic z tego nie rozumime, ale życzę jak najlepiej i jeszcze się pomodlę. Maya

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam reżyserów tej telenoweli, ale na zdrowy rozum to i Twoja córka i jej znajomi dostali się na uniwerek, bo niby w jakim celu mają donieść dokumenty? Żeby sobie panie w Dziekanacie popatrzyły i poprosiły o odebranie? Ja wiem, że polskie szkolnictwo tak że wyższe to jeden wielki absurd ale chyba nie aż taki.
    Ksiądz - brak słów. Poprostu brak słów. Nie pierwszy i nie ostatni, ale nadal uważam że nto wyjątek który nie powinien się zdarzyć, ale nie reguła.
    Widać jestem idiotą, bo mnie do powieści Tokarczuk wcale nie ciągnie. Nie każdy musi być jej wielbicielem, nie każdemu muszą jej książki pasować. Ja nie jestem nawet w 1/4 taki oczytany jak TY (wiem, mówiłaś, prosiłaś, napędzałaś, nawet lektury na historii wymagałaś, ale nie mam nic na swoją obronę, czytam bardzo mało, K też mówi, że czyta za mało.) ale nawet nie sięgam po jej twórczość. Też jednak nie czuję się obrażony, Ona nie jest w stanie mnie obrazić, bo nie interesują mnie jej opinie na żaden temat. W

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, nie należy się przejmować wszystkim, co mówi jakakolwiek znana osoba. Powiedziała, zrobiła się jakaś tam aferka, ale moim zdaniem skórka niewarta wyprawki. Też liczę na to, że są już przyjęci, ale pewna będę pierwszego. Autorów tej telenoweli jest sporo;) Nie chce mi się wymieniać:)

      Usuń
  4. A mną te słowa mocno ruszyły. W przeciwieństwie do Ciebie zaczytuję się w twórczości Tokarczuk i zdenerwowałam się bardzo. Bo wyszło z tego, że na przykład Ty, czy wielu innych znajomych, których uważam za intelektualistów, a przynajmniej ludzi bardzo oczytanych, to zdaniem OT "idioci". Bo po prostu tylko idiota nie zachwyci się jej twórczością. Mega słabe. Lubię bardzo książki OT, ale bardzo nie lubię OT, już nie jeden raz mi podpadła. A ten ksiądz, też nie znam szczegółów, na pierwszy rzut oka wygląda to dość paskudnie. Ale od tego jest kuria czy inne władze duchowne.
    Jeśli dobrze zrozumiałam (linki w mailu) to Twoja córa już jest studentką Uniwersytetu choć jeszcze nieoficjalnie, ale jakie to ma znaczenie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Twój punkt widzenia, serio. Czasem się lubi pisarza, a jego twórczość niekoniecznie, a czasem odwrotnie. Mnie fascynuje życie Witkacego, ale fanką jego twórczości nie jestem, chociaż ją znam. Wysoko cenię twórczość Dostojewskiego, ale jego życiorys jest raczej paskudny dla Polki i cenić Dostojewskiego samego IMO się nie da.
      Nie uważam się za intelektualistkę, ale oczytana chyba jestem. Czytałam i czytam bardzo dużo, do wielu powieści wracam często, inne są "na raz" czy dwa. Nie przejmuj się, jestem pewna, że nikt z osób, które nie czytają Olgi Tokarczuk nie poczuł się obrażony. W ogóle to jakaś afera z niczego. Dzięki za maila, trochę się uspokoiłam;) W sprawie tego księdza władza zwierzchnia już zadziałał.

      Usuń
    2. No, jeśli uznać "grzech Stawrogina" to naprawdę grzech Dostojewskiego, to dla każdego, nie tylko dla Polki, jest to odrażające. Ale nie zmienia to faktu, że to wielki prozaik, większy od Prusa, niestety. Też go lubię to znaczy lubię jego książki, choć są ciężkie. "Idiotę" mogę czytać wszędzie i zawsze. I podobnie mam z Tokarczuk, "Empuzjon" jest moim zdaniem arcydziełem, każdemu bym go poleciła (choć bardziej tym, którzy lubią "Czarodziejską Górę" Manna). I szlag mnie trafia, kiedy autorka arcydzieła okazuje się osobą bez kindersztuby. Ale Dostojewski też się nią nie popisał. O Witkacym wstyd się przyznać, nic nie wiem. Poza jego czy nie jego pochówkiem na Pęksowym Brzyzku. Cyrk. Sprowadzono go w ogóle?

      Usuń
    3. Bądź tu mądry i pisz wiersze. Co biograf Dostojewskiego, to inne zdanie o "grzechu Stawrogina". Osobiście sądzę, że to niewykluczone, ale wtedy należałoby przestać go drukować, wznawiać i czytać. Ja mogę bez przerwy czytać "Zbrodnię i karę", ale albo w oryginale, albo w jednym, konkretnym tłumaczeniu. Sonia Siemionowna jest dla mnie jedną z najpiękniejszych postaci kobiecych w literaturze ever. Znam "Czarodziejską Górę", czytywałam Manna, może się skuszę, nie wiem.
      Witkacego nie sprowadzili. To już jest chyba fizycznie niewykonalne, trzeba by zrobić badania wszystkich szczątków ludzkich z cmentarza w Jeziorach. Pomyłka wynikła głównie stąd, że właśnie robiono na tym cmentarzu prace porządkowe. Inna rzecz, że mnie by coś jednak zapiszczało, gdybym zobaczyła czaszkę z pełnym uzębieniem. A ówczesnym notablom nie zapikało. Albo zapikało, ale potrzebowali koniecznie jakiegoś "sukcesu". No i wyszedł sukces, zupełnie na miarę twórczości Witkacego, on się pewnie nieźle ubawił. Inna rzecz, że powinien leżeć w Polsce. On się bał bolszewii. Tak, ja wiem, że to teraz Ukraina i wojna, ale powinno go się pochować w Polsce. Tylko, że teraz to już nic po nim pewnie nie zostało.

      Usuń
  5. Pani noblistce trochę słoma z butów wypadła i tyle. Nie jest to temat dnia ani nawet godziny. Ksiądz - poważniejszy problem, bo dotyka Kościoła, czyli mnie też i Ciebie. Lady X trafiła w sedno: trzeba się modlić.
    A "Wiedźma" (nazwij ją jakoś inaczej, pls) na pewno jest już przyjęta:) K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, przyjęta:) Teraz ma inne dylematy, czy iść na translatorykę, czy na kulturę i media. Nauczycielskie studia nie wchodzą w grę:)

      Usuń